niedziela, 27 sierpnia 2017

EL CHIQUITEO - PANSY

EL CHIQUITEO con PANSY

Kochani, Pansy najlepiej czuje się u siebie, w Humedad, więc mam nadzieję, że nie przeszkadza wam miejsce, w którym się z nią widzicie. Pan wie, o kogo będziecie ją najwięcej pytać, lecz to nie znaczy, że w jakikolwiek sposób może być na was zła. Jednak tak na wszelki wypadek, pilnujcie, ile wydajecie na drinki ;)

PS Tak tylko przypominam, że rozdział siódmy kurzy się już na blogu, więc jeśli ktoś ma na niego jeszcze ochotę, zapraszam serdecznie. I jestem tuż obok, gdybyście czegoś potrzebowali w trakcie pogaduszek z gościem :)

8 komentarzy:

  1. Czy czujesz coś do Pottera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak, i nie. Nie wiem, kim tak właściwie dla mnie jest. Wiem, że go nie kocham, tego jestem pewna w więcej, niż stu procentach.

      Usuń
  2. Czy Harry jest osobą, z którą chciałbyś się ustatkować?
    Chciałbyś mnie dzieci?
    Co sądzisz o Hermionie?
    Jakie jest Twoje zdanie o Voldemorcie? Czy na przestrzeni lat zminiac się ono?
    Jeśli mialabys możliwość pracowania w dowolnym zawodzie, jaki byłby Twój wybór?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśląc o Potterze nie wyobrażam sobie dużego domu, gromadki dzieci i obrączki na palcu. Widzę rzeczy, które nie kojarzą mi się z ustatkowaniem, a i ja nie marzę o szczęśliwym życiu mężatki, która będzie prała, sprzątała i gotowała ukochanemu mężowi, nawet będąc w dziewiątym miesiącu ciąży.

      Kiedyś chciałam, bardzo nawet pragnęłam zostać mamą, ale później ten piękny obrazem wyparował ze mnie. Obecnie, nie wiem, myśląc o dzieciach nie wypełniają mnie żadne skrajne emocje.

      Dawno jej nie widziałam, wiem, że się zmieniła, jednak to nie znaczy, że zaczęłam darzyć ją jakąś sympatią. Po prostu jest i tyle informacji mi wystarczy.

      Nie, jest wciąż takie same. Bałam się go, boję i w przyszłości pewnie dalej będę się go bać, choć wiem, że nie ma już czego. Wspomnienie, którego nie wymaże się z pamięci, choćby nie wiadomo jak się starało.

      W dowolnym zawodzie? Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, choć jako dziewczynka marzyłam, by zostać baletnicą. Potem mi przeszło, a sam balet, mimo niekończących się lekcji i prób, przestał mnie interesować. Rzuciłam to z dnia na dzień.

      Usuń
  3. Cześć, Pansy. Interes się kręci? Mam nadzieję, że pomiędzy obsługiwaniem klientów znajdziesz czas na kilka pytań.

    Co czujesz w stosunku do Draco? Co o nim sądzisz?

    Jak właściwie wygląda Twoja relacja z Juanitą? Kim ona dla Ciebie jest?

    Lubisz swoją pracę? Czy gdybyś mogła, zmieniłabyś ją?

    Jest ktoś w Twoim życiu, z kim chciałabyś zmienić relację w jakiś sposób? Cofnąć, zakończyć albo pogłębić?

    Zaskoczyła Cię ta zmiana Harry'ego? Co sądziłaś o nim za czasów hogwarckich i co właściwie myślisz o nim teraz?

    Dziękuję za rozmowę i poświęcony mi czas, ale drinka sobie odpuszczę.
    Miłego życzę, oby Ci się ułożyło, jak tego będziesz chciała. I tak, po części mam tu na myśli Pottera. Zakładam, że kiedyś tu jeszcze wpadnę, więc do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć,
      owszem, kręci się, nawet bardzo dobrze. Przed otwarciem jeszcze trochę czasu, więc mogę pogadać :)

      Co czuję do Draco... właściwie to ciężko powiedzieć. Czuję żal, coś koło tego, jak mnie traktuje, bo mam wrażenie, że we wszystkich próbuje doszukać się wrogów, choć wcale źle mu nie życzą. Też martwię się o to, co się z nim stało, ale narzucać mu się nie będę, jeśli ma podchodzić do mnie, jak pies do jeża.

      Juana kojarzę z czasów, kiedy Kingsley odwiedzał mnie na początku rozwijania baru. On wszystkich nas doglądał, takie mam wrażenie, a ona czasami mu towarzyszyła. Nie pamiętała mnie po tak długim czasie, może też takie sprawiała wrażenie, ale znalazłyśmy nić porozumienia. Teraz, według mnie, tak nieoficjalnie zastępuje Shacklebolta, nadzoruje nas wszystkich.

      Czy lubię? Uwielbiam ją. Znalazłam w niej wszystko, czego szukałam, a raczej odkryłam dzięki niej osobę, którą naprawdę jestem. Ta robota daje mi wolność, jestem świadoma swojego życia i siebie, nie ogranicza mnie, nie każe podążać jakąś utartą ścieżką. Mogę w niej robić to, co chcę i to mi się najbardziej w niej podoba.

      Jeszcze kilka lat temu byłam użalającą się nad sobą idiotką, która chciała, żeby narzeczony do niej wrócił, bo nie potrafiłam pogodzić się z jego odejściem, tym, jak mnie potraktował. Obecnie jest mi obojętne, co się z nim dzieje, ale nie mówię, że nie chciałabym cofnąć tej relacji. Natomiast pogłębić? Nie, chyba nie mam takiej osoby.

      Każdego by zaskoczyła ta zmiana. Aczkolwiek podoba mi się, co się z nim stało. To może wydawać się śmieszne, biorąc pod uwagę, że jest bardzo prymitywny i nieokrzesany, ale teraz widzę w nim mężczyznę. Wcześniej wydawał mi się ciapą, obecnie podoba mi się dużo bardziej. Fajnie się z nim rozmawia, można się powygłupiać, wyrzucić to, co męczy człowieka, nie jest najlepszym doradcą, ale ma w sobie coś takiego, że potrafi polepszyć mi dzień.

      Fakt, o tej godzinie silniejsze drinki nie są wskazane, więc spoko, nie obrażam się. Ale może kawy albo herbaty w takim razie? O Potterze pogadamy więcej przy następnym spotkaniu ;)
      Do zobaczenia!

      Usuń
  4. Dzień dobry Pansy!
    Czy mogłabym prosić kieliszek czerwonego wytrawnego?
    Mam nadzieję, że pomimo mojego spóźnienia uda Ci się odpowiedzieć na minę pytanie. Mam je tylko jedno bo dzięki Twoim odpowiedziom na pytania Marii Cieślikiewicz i Anonimowych wiem już prawie wszystko.
    Także nieprzedłużając…
    To pytanie kieruję właśnie do Ciebie ponieważ jesteś ślizgonką z KRWI i kości ;) i wydaje mi się że spędziłaś sporo czasu z Draco…
    Czy uważasz, że uda mu się "odkręcić" i przestać dostrzegać w ludziach swoich wrogów? Nie chodzi mi tutaj oczywiście o na przykład takiego Percy'ego ale Hermiona?
    W sumie… myślę, że już wiesz o co mi chodzi :)
    Dziękuje za wino, będę już się zbierać.

    Lottie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, już nalewam :) Swoją drogą, wytrawne jest o wiele lepsze, niż słodkie, co nie? Dobra, to przechodząc do rzeczy. Draco jest... Właściwie to użyłaś najlepszego określenia, jakim można go zdefiniować. Mówiąc o nim opowiada się właśnie historię pewnego pokręconego człowieka. W świecie rządzonym przez przeznaczenie wydaje mu się, że został najbardziej skrzywdzony, nie dostrzega zalet, które zsyła mu los. W tym swoim pokręconym świecie chce jedynie, żeby inni byli szczęśliwi, bo on sam nie chce i nie może. Ale jeśli to wszystko za sprawą przeznaczenia, to czy nie jest po prostu tak, że na jego drodze nie stanęła jeszcze równie zdziwaczała osoba, dopiero z którą osiągnięcie z pozoru niemożliwego szczęścia będzie możliwe? Gadam jakieś bzdury, kompletnie zaczęłam pleść od rzeczy. Ale pytasz o Granger. Ja nie wiem za bardzo, czy coś ich łączy poza byciem byłym więźniem i jego kuratorem. Potter coś tam czasami nabąknął, ale nie dopatruję się w jego słowach zbyt wiele prawdy, choć może błędnie zakładam. Jeśli Draco miałby przestać widzieć w Granger wroga, to naprawdę musiałby się bardzo zmienić, a w sumie już nie przypomina dawnego siebie, więc czemu by nie?

      Wpadnij jeszcze czasem, tak jakoś inaczej mi się z Tobą rozmawiało. Wina nam nie zabraknie ;)

      Realistka: Przepraszam, że z taką obsuwą, ale chciałam wreszcie skończyć książkę i tak mnie wciągnęła, że zaginęłam na kilka dni :(

      Usuń