EL CHIQUITEO con PERCY
Kochani, nie od dziś wiadomo, że Percy codziennie ma muchy w nosie. A to kawa za słodka, a to za zimno na dworze, albo zwyczajnie czyjaś twarz razi jego poczucie estetyki. Nie przejmujcie się za bardzo tym, co do was mówi, po prostu królewna wstała dziś z łóżka lewą nogą. Dzień, jak co dzień ;)
PS Tak na marginesie, coś wisi w powietrzu, kochani. Złapałam jakąś deprechę, nie mam w ogóle na nic ochoty, nie nadaję się kompletnie do życia. Gdzie nie pójdę, wszystko mnie drażni albo dołuje. Także wakacje, przynajmniej miniony tydzień, mam fatalne w tym roku. Nie gniewajcie się więc na mnie, jeśli będę gdzieś pluła kwasem. Po prostu mam tragiczny spadek formy. Zresztą jakoś słabo się ostatnio bawię na blogu i wy pewnie też, za co bardzo was przepraszam. Jest mi za siebie wstyd :(
*Kiedy stałeś w 100% pewny swojej orientacji? Czy jakieś wydarzenie skłoniło Cię do przyznania się przed samym sobą?
OdpowiedzUsuń*Dlaczego tak bardzo nie lubisz Hermiony?
*Jaki jest Twój stosunek do swojej rodziny?
*Dlaczego w taki sposób traktujesz Malfoya?
*Jeśli mógłbyś, to co zmieniłbyś w swoim życiu?
*Czy chciałbyś cofnąć się w czasie? Jeśli tak, to do jakiego okresu?
Nie pogardziłbym skromnym "dzień dobry" na początek, ale obejdzie się i bez tego.
UsuńKiedy stałem się pewny mojej orientacji? Takowe wydarzenie nie miało miejsca, obrzydzają mnie kobiety, jednakże nie znaczy to, że skłaniam się ku relacjom "męsko-męskim".
Panna Granger to impertynencka i zuchwała osoba. Odrażającym było dla mnie patrzeć na nią w Hogwarcie, kiedy zaskarbiała sobie pochwały wszystkich profesorów wiedzą wyciągniętą z najbardziej zakurzonych woluminów i pergaminów. To żaden wyczyn, choć skłaniam się ku aprobacie jej umiejętności szybkiego zapamiętywania. Oczywiście, jak na kobietę.
Jak najbardziej pejoratywny. Bycie połączonym z nimi wszystkimi relacją krwi jest ujmą na mym honorze. Szczególnie z matką i siostrą.
Dlaczego, pytasz. Głupie pytanie, a odpowiedź jest prosta. Bo tak chcę.
Oh, wybornie! Zmieniłbym przede wszystkim swoją pozycję w społeczeństwie. Niczego bardziej od urodzenia nie pragnąłem.
Pomyślmy... Cóż, jest wiele dni, do których chciałbym się cofnąć, zakładając, że pragnąłbym nie dopuścić do pewnych istotnych wydarzeń, ale jest mi to zbyteczne.
Żegnam i uprzejmie proszę zamknąć za sobą drzwi od mojego gabinetu. Będę niepomiernie wdzięczny.
*opuszcza gabinet*
UsuńTRZASK!
Witam!
OdpowiedzUsuńMiło jest być kimś, kogo nienawidzi chyba całe Ministerstwo Magii?
Witam,
Usuńw odpowiedzi na pytanie, ja nie jestem w Ministerstwie po to, żeby mnie lubić. Wykonuję moją pracę, jaką jest nadzorowanie działań pracowników i powierzanie im nowych zadań. Jestem przy tym skrupulatny i wymagający, żywię wstręt do osób leniwych i próbujących wykręcić się od obowiązków. Ale tylko dzięki mnie Ministerstwo Magii utrzymuje tak szanowaną i wysoką pozycję. Parafrazując, bycie "lubianym" nie należy do moich priorytetów zawodowych.
Żegnam. Proszę nie zapomnieć o zamknięciu drzwi.
Pfff, czyli według szanownego Pana np. Pani Hermiona Granger jest leniwa? Nigdy nie docenia Pan pracy tej kobiety.
UsuńŻegnam ozięble.
*opuszcza gabinet a drzwi mało nie wypadają z zawiasów*
Panna Granger jest nie tylko leniwa, ale również impertynencka, a także niekompetentna. Nigdy nawet nie myślałem skierować swój szacunek w stronę jej butnej i nierozgarniętej osoby. I niestety nigdy taki dzień nie nastąpi.
UsuńDo widzenia i proszę nie wyżywać się na niewinnych drzwiach.
Kim jesteś i dlaczego nikt Cię nielubi? ;) Czy rodzina tak samo nie lubi Cię jak Twoi współpracownicy, czy masz przyjaciela?
OdpowiedzUsuńWitam,
Usuńjak już mówiłem, nie jestem w Ministerstwie po to, żeby mnie lubić, nie należy to do moich obowiązków. Jeśli zaś chodzi o rodzinę, nie mnie wyrokować. A przyjaciele... Oczywiście, że nie.
Żegnam. Proszę o zamknięcie drzwi.
Dalej nie wiem kim jesteś. Skąd pochodzisz i co o sobie myślisz. Jak się czujesz. Kim dla Ciebie jestem.
UsuńWiem tylko, że wystawiasz mnie za drzwi. That's all. Happy now?
Nie odpowiadam na pytania, na które już kiedyś padła odpowiedź. Z wyjątkiem ostatniego - nie masz żadnej wartości, a zatem jesteś dla mnie nikim. Jakże smutne, a jakże prawdziwe.
UsuńByłbym szczęśliwy, gdyby opuszczono mój gabinet bez zbędnego marudzenia i próbowania wzbudzenia we mnie poczucia winy. A teraz, tam są drzwi. Do widzenia.