niedziela, 16 lipca 2017

EL CHIQUITEO - HERMIONA

EL CHIQUITEO con HERMIONA

No kochani, macie ze sobą dresy i rękawice bokserskie? Oby nie przeszkadzało wam, że spotykacie się z panną Granger na sali treningowej, bo inaczej możecie trochę na tym ucierpieć. Szczególnie wasze górne jedynki ;)

PS Nie dam sobie ręki uciąć, ale mam nadzieję, że internet nie będzie mi tak nawalał, jak w zeszłym tygodniu, więc postaram się odpowiadać jak najszybciej.

12 komentarzy:

  1. Lepiej nie zadzierać z Hermioną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Hermiono!
    Na samym początku, chciałam Ci powiedzieć, że podziwiam Twoją osobę. Chodzi mi przede wszystkim o pracę w MM, jakim cudem ty tam wytrzymujesz, i dlaczego jeszcze nie rzuciłaś tego wszystkiego?
    Po drugie, skoro już jesteśmy na sali treningowej to może zdradzisz mi jak to się stało, że zaczęłaś uprawiać boks? I jak masz taką dobrą kondycje, jeśli wciąż odpalasz papierosa od papierosa?
    Przy papierosach będąc, nie myślałaś o tym aby posłuchać Rona i rzucić je w końcu?

    I na sam koniec chciałam zapytać o Dracona. O to jakie są w tym momencie wasze stosunki, czy myślisz, że będziecie wkrótce ze sobą normalnie rozmawiać, bez ciągłego unikania Ciebie z jego strony?
    Chciałam jeszcze zapytać o ten moment, kiedy Draco powiedział, że Cię nienawidzi, co wtedy czułaś? Jeśli to pytanie jest zbyt osobiste, to nie odpowiadaj na nie i wybacz moją ciekawość.

    A teraz zostawiam Cię samą, żebyś mogła w spokoju poćwiczyć. Miłego dnia Mionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, rzucić wszytko i mieć święty spokój? To by było wygodne, ale co dalej? Ja chyba nie umiem żyć bez kłopotów, jakichś zmartwień czy pierdół, które spędzają mi sen z powiek. Taka już jestem, cokolwiek robię, zawsze daję z siebie maksimum.

      Bo wszyscy myślą, że kobiety powinny uprawiać sport, ale taki, który jest do nich dostosowany. A czemu by nie? Czemu właśnie nie boks? Słuchaj, bieganie jest nudne i męczę się przy tym jak diabli, więc nie kumam, skąd u kobiet taki pociąg do tego "sportu". Sorki, ale dla mnie bieganie to nie sport. Wracając, boks jest dla mnie przydatnym zajęciem, pożytecznym wysiłkiem, bo nie dość, że uczę się, a raczej już doszkalam walkę, bo czasem i z takim przeciwnikiem trzeba dać sobie radę, to jeszcze dzięki niemu mogę utrzymać kondycję na dobrym poziomie. Ćwiczę codziennie przynajmniej dwie, trzy godziny, żeby nie wypaść z formy. I szczerze? Chyba właśnie dzięki temu nie czuję, że papierosy mi szkodzą.

      Następna. Chcę palić i będę palić. Ronowi guzik do tego. Żeby rzucić trzeba tego chcieć, a ja nie chcę i nie będę się męczyć, żeby zrobić komuś przyjemność. Dobra, to paskudny nałóg i doskonale o tym wiem, ale czy ja kogoś zmuszam do palenia? To mój wybór i decyzję o zostawieniu tego świństwa też muszę podjąć sama.

      Moje stosunki z Malfoyem? (Wali w worek dwa razy) Malfoy to wrzód na dupie (uderzenie), parszywa świnia (uderzenie), zakłamany gnojek z narządem gąbczastym zamiast mózgu (kopie w worek), zwykły, zasrany paniczek od siedmiu boleści! (Dyszy ciężko, ociera pot z czoła) Jeśli myśli, że będę się przed nim płaszczyć i zabiegać o uwagę, to grubo się myli. Dawałam mu szansę, a on cały czas puszczał mnie w maliny. Jak mamy normalnie rozmawiać, jak on nawet nie ma odwagi spojrzeć mi w oczy i przyznać się do błędu? Zresztą kto wie, ile jeszcze nawywijał, bo dawałam mu wolną rękę. No i właśnie! Tu jest pies pogrzebany. Jak mogę mieć pretensje tylko do niego, skoro jestem tak samo winna? Gdybym określiła granice na samym początku, teraz nie miałabym z nim takich problemów. Oboje jesteśmy winni, więc uważam, że nie dojdziemy do normalnych stosunków, dopóki oboje nie przyznamy się do tego przed sobą. Innej opcji nie widzę.

      Spoko, to żadna tajemnica. Poczułam się po prostu jak gówno. Od początku wiedziałam, że przyjaciółmi to my nie będziemy, wiedziałam, że mnie nie lubi, bo musiałabym być idiotką z dziurą między uszami, żeby tego nie zauważyć, jednak nienawiść to trochę mocniejsze słowa, jakby ktoś cię kopnął z całej siły w brzuch. A boli jeszcze bardziej, kiedy nie wiesz, za co jesteś znienawidzona. Bo ok, mogę zrozumieć wiele powodów, ale jeśli Malfoy mówi, że kogoś nienawidzi, to to nie jest podyktowane jakąś małą pierdołą. Przynajmniej teraz. Drwił ze mnie i poniżał, ale nigdy nie powiedział, że mnie nienawidzi. On jest teraz inną osobą, kimś, kogo nie znam, nie wiem, na co mam być przygotowana. Nie rzuca niczego na wiatr, jeśli coś mówi, to jest tego pewny. Dlatego tak zabolało, bo wiem, że nie jest to jakiś jego wymysł, ale prawdziwe uczucia, które w nim siedzą.

      Dzięki za rozmowę i polecam się na przyszłość :) Chyba że chcesz zostać i potrenować razem ze mną ;)

      Usuń
  3. Czy Malfoy jest normalny? Czy sądzi, że po wyznaniu Ci nienawiści bedzie dalej mógł z Tobą normalnie rozmawiać, żartować, śmiać się? Jak on to sobie wyobraża?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa! Tylko nie zapędzajmy się tak z tymi żartami i śmieszkowaniem. Normalna rozmowa w pełni by wystarczyła. Ale pan arystokrata zakichany widać ma inne zdanie. Może ma wyjątkowo bujną wyobraźnię ;)

      Usuń
  4. Pytanie do Realistki ;)Dodasz jakąś miniaturkę? xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie, wiesz? Bardzo chętnie bym coś napisała, ale chyba mam kryzys egzystencjonalny i nie nadaję się do niczego ostatnio. Przepraszam :(

      Usuń
    2. Nie ma sprawy i tak cię kochamy. W końcu nikt nie pisze tak świetnych opowiadań jak ty :)

      Usuń
  5. O ile nie przybywam za późno... Jesteś tu jeszcze, Hermiono? Mam nadzieję, że w treningu nie przeszkodzi Ci zbytnio pytanie czy dwa, jeśli zgodzisz się na krótką rozmowę, byłoby mi ogromnie miło.
    Po pierwsze, chciałam wyrazić moje, cóż, uznanie dla Twojego bokserskiego zapału, bo zdecydowanie fascynują mnie takie rzeczy, a kobieta nie powinna się ograniczać, przynajmniej jeśli o walkę chodzi. *spuszczenie głowy* Przyznaję , że wyłapałam kilka słów z Twoich wcześniejszych pogawędek i również nie trawię biegania, które w końcu uprawia każdy, chociażby w pogoni za mugolskim autobusem z braku lepszych środków transportu... Ale może przejdę do pytań, bo to nie o pojazdach kołowych tutaj mowa.

    Jeśli nie uznasz tego za "zbyt" w jakimkolwiek znaczeniu - zastanawiasz się czasem, co by pomyślała ta mała Hermiona, która kroczyła po Hogwarcie z całą jego "Historią" w jednym paluszku, jak by zareagowała dziewczynka, którą byłaś te kilkanaście lat temu na wieść, że jej przyszłość będzie wyglądać tak, jak Twoja aktualna rzeczywistość? Zastanawiasz się czasem, czy byłaby z tego zadowolona? Nie chcę tu niczego sugerować, czysta ciekawość - jeżeli tak, to co myślisz w takich momentach?

    Znając Twój, nazwijmy to, palący zwyczaj, nie żal Ci czasem, że w ogóle zaczęłaś? Jeżeli kiedykolwiek chciałabyś rzucić, co do łatwych procesów nie należy, nie wolałabyś jednak na jakimś poziomie obejść się bez nikotyny, pozostając chociażby przy kawie?

    Co sądzisz o Harry'm i jego... zmianie? Z chłopca, którym był za czasów Hogwartu, który właściwie lepiej radził sobie ze smokiem niż pogawędką z dziewczyną, stał się raczej wyraźnie określającym swoje priorytety, ekhem, dorosłym mężczyzną. Brakuje Ci go czasem? Tego "dawnego" Harry'ego?

    Ostatnie pytanie, obiecuję, nie będę Cię już dłużej męczyć. Oszczędzę sobie może kwestię Dracona, bo po co rozmawiać o nieprzyjemnościach... Spodziewałaś się, że Ron, trochę niezdarny rudzielec, który więcej miał piegów niż skóry, choć, gdy trzeba było, wykazywał się iście gryfońską odwagą, zajmie taką pozycję w Ministerstwie? Że poświęci się badaniu zwłok i zaglądaniu do probówek, a nie zawodowej grze w Quidditcha albo przynajmniej zawodowemu kibicowaniu? Jak go postrzegasz, zawodowo i towarzysko? Bo wiadomo, że romantyczne relacje jak na razie nie wyszły mu na dobre...

    Bardzo miło było Cię spotkać i, jeśli Merlin pozwoli, w razie następnego nie zapomnę o rękawicach i czymś wygodnym do ubrania. Może przemycę też trochę lodu na wszelki wypadek... Pokazałabyś parę ruchów za kilka porządnych torebek zmielonej kawy? Mogę nawet zaparzyć, jeśli tylko takie Twe życzenie.
    Miłego dnia i udanego treningu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd! Trening na razie skończyłam, teraz muszę trochę odpocząć, bo najtrudniej jest mi zawsze doczłapać się pod prysznic. Także spoko, rozmowa mile widziana ;)

      Phi! Zapał! Też mi coś, po prostu znalazłam coś, co mnie relaksuje, sprawia przyjemność, a jednocześnie niesie korzyści. Boks to sport nie dla "dziewczynek", tak zawsze mówiono, a ja właśnie twierdzę, że to jest sport jak najbardziej dla kobiet. Byle nie przesadzać. A skoro cię to interesuje, to wdziewaj rękawice i wskakuj ze mną na ring! To jest dużo lepsze od biegania w kółko po osiedlu i szczycenie się, że wow! przebiegłam dziś piętnaście kilometrów! Nah, nie dla mnie taka monotonność.

      Co by pomyślała malutka Hermiona, widząc obecną Hermionę? Z pewnością nie byłaby zachwycona, bo za dziecka miałam nieco inne wyobrażenie przyszłości. To zmieniło się samo, moja wizja samoczynnie uległa zakrzywieniu i jakoś nie może się naprostować. Gdyby ktoś mi kilkanaście lat temu powiedział, że będę szefem Biura Aurorów, z pewnością byłabym z siebie dumna, ale gdyby dodał, jak bardzo zmienią się moje priorytety, pewnie uniosłabym się honorem i odpowiedziała, że gada od rzeczy. Nie uwierzyłabym w nic, co teraz mnie otacza, a także nie uwierzyłabym w obecną siebie. I pewnie chciałabym temu zapobiec.

      Wiesz, osobę palącą co jakiś czas nachodzą myśli, że może lepiej rzucić, po co ja się tak właściwie truję, co mi to daje, etc. Jasne, że mam takie chwile "załamania", ale wiesz, kiedy do tych rozłamów dochodzi? Kiedy jest się na debecie i nie ma się za co kupić papierosów. Na szczęście zaraz za rogiem czyha nowy miesiąc i wypłata ;) Fajek nie da się od tak odstawić i nie mówię tu o jakichś wspomagaczach w rzucaniu, ale o silnej woli, a przede wszystkim wewnętrznej potrzebie zerwania z nałogiem. Jeśli ja, jako palacz, nie czuję tejże chęci, to nic z tego nie będzie, choćby się waliło i paliło. Zresztą Realistka to specjalistka w tej dziedzinie. Ta to dopiero zasłonę dymną ma wokół siebie.

      Co do Harry'ego, to wszystko jest dość oględnie powiedziane, więc nazwijmy rzeczy po imieniu. Potter to erotoman i wystarczy podstawić mu parę piersi pod nos, żeby wodzić go za niego do woli. Do tego jest tak chamski, że ręce normalnie opadają. Pali, chleje, bo piciem tego nazwać nie można, jest brudasem i totalnie pozbawiony kultury, cytuję: po co trzymać bąka w dupie? Niechaj lata po chałupie! Także tak, brakuje mi czasem tego dawnego, trochę nieporadnego, raczej nielubiącego być w centrum uwagi i nieznającego obsługi każdego modelu stanika Harry'ego. Ale jego już się chyba nie da naprawić i trzeba nauczyć się z nim żyć.

      Nie wspominaj o Malfoyu, bo mam ochotę znów zacząć naparzać w Bogu ducha winny worek, a i tak już nieźle za niego oberwał. Na dziś mu wystarczy.

      Usuń
    2. Ron to świetny partner i wspaniały przyjaciel. Jego decyzja o podjęciu pracy w Ministerstwie na tak odpowiedzialnym stanowisku nie tyle mnie zaskoczyła, co przeraziła, bo właśnie jak taka fajtłapa miałaby dać sobie radę z czymkolwiek? A jednak już od pierwszego dnia naszej współpracy udowadnia mi, jak bardzo się myliłam i go nie doceniałam. Jest świetny w tym, co robi i nie znam lepszego patologa od niego. Dlatego tak mi ciężko, kiedy bierze urlop, bo otaczają mnie praktycznie sami kretyni. Co do kwestii towarzyskich, Ron zawsze w kontaktach międzyludzkich był jedną nogą do tyłu, to znaczy, jeśli się na kimś sparzył, to potem ciężko mu było podejść do tematu jeszcze raz. Dlatego nie dziwię się, że ciężko mu kogoś znaleźć po wszystkim, czego musiał doświadczyć. To było nieludzkie, nawet zwierzęta nie zachowują się w ten sposób, a padło na niego. Boli mnie, że wtedy, kiedy potrzebował ode mnie wsparcia, ja wolałam nie dotykać sprawy i po prostu ją przemilczeć. Tak nie zachowują się przyjaciele, a jednak mi wybaczył. Cieszę się, że nie mamy przed sobą tajemnic, że możemy ze sobą rozmawiać o wszystkim, nie tylko o dobrych, ale też i złych chwilach, cieszę się również, że zawsze przy mnie jest, choćbym go wyrzucała drzwiami i oknami, kiedy mnie wkurza. Bo przyjaciel powinien być jak anioł stróż, czuwać nad drugą osobą i jej pomagać, ale też kopnąć tam, gdzie trzeba, jeśli zajdzie taka konieczność.

      No! To skoro odpoczęłam i mogłam się trochę wygadać, to wskakuję teraz pod prysznic. Taka chwila odpoczynku była mi chyba potrzebna, więc dzięki bardzo. A na moje treningi serdecznie zapraszam! Nawet i bez kawy! Ale lód to lepiej weź ze sobą, przydaje się na kilku pierwszych lekcjach ;)

      Do następnego!

      Usuń