niedziela, 20 marca 2016

Miniaturka 8 (część 1)

Witajcie!

Nie chcę dziś niepotrzebnie przedłużać, gdyż przede mną całonocny maraton z podręcznikiem od Ameryki Łacińskiej, a i wy pewnie macie lepsze rzeczy do roboty, niż czytanie "złotych myśli" siedzących mi w głowie. Nagadam się za tydzień przy nowej notce, a teraz pozwolę sobie jeszcze raz wstawić rozkład rozdziałów/miniaturek na najbliższe tygodnie:
27 marca opublikuję rozdział 44 (wybaczcie, ale nie mogę się zebrać, aby napisać streszczenie)
28 marca spotkamy się na kawie z Blaise'em
3 kwietnia czekać na was będzie druga część dzisiejszej miniaturki
10 kwietnia - rozdział 45

Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam, a dzisiejszy tekst będzie dla was miłym zaskoczeniem. Czasem w trakcie choroby wena potrafi działać na najwyższych obrotach ;)

Realistka

* * * * *
Albus Dumbledore przechadzał się po swym gabinecie, czekając na przybycie dwójki nauczycieli. Z jego starczej twarzy nie schodził wesoły uśmiech, z którym pierwsza zetknęła się opiekunka Gryffindoru, gdy weszła do środka, a zaraz za nią wparował oburzony mistrz eliksirów, który został wyrwany z jednej z lekcji. Tyle punktów do odjęcia Gryfonom mu przepadnie przez tego starego dropsa! Stanął obok swej koleżanki z grona pedagogicznego, która również nie wydawała się być zachwycona momentem spotkania. Albus wskazał im miejsca naprzeciwko swego dębowego biurka i sam usiadł w fotelu po drugiej stronie. Nauczyciele uczynili, co im polecił bez sprzeciwu i czekali, aż dyrektor coś w końcu powie. Kiedy milczenie się nieznośnie przedłużało, głupawy uśmiech na twarzy Dumbledora się powiększał, a stukot obcasów profesor McGonagall zaczął irytować Severusa, nauczyciel eliksirów zdecydował się zabrać głos.
- Dyrektorze w jakiej sprawie nas tu wezwałeś? Ośmielę się przypomnieć, iż oboje z Minerwą prowadzimy w tym momencie lekcje. – Albus spojrzał radośnie zza okularów na Snape’a, jednak ten nie odwzajemnił jego uśmiechu. Siedział naburmuszony na krześle, niczym Weasley, któremu zwinięto ostatnie udko kurczaka ze stołu i czekał na jakąś reakcję ze strony dyrektora. Ku jego uciesze starszy mężczyzna zdecydował się w końcu wytłumaczyć powód ściągnięcia ich tutaj.
- Jak oboje dobrze wiecie bal bożonarodzeniowy zbliża się ku nam wielkimi krokami. Zdecydowałem, iż w tym roku zmienimy jego formę. – Minerwa McGonagall uniosła ze zdziwienia brwi i wyprostowała się na krześle, niczym struna, co spotkało się z cichym prychnięciem ze strony Severusa. Zapomniała, że kij w dupie nie jest giętki.
- Ależ Dumbledorze! Bal bożonarodzeniowy to nieodłączna tradycja tej szkoły! Nie możemy go zmienić od tak, bo mamy taki kaprys.
- Wyjątkowo zgodzę się z Minerwą, Albusie. – Dumbledor uniósł jedną brew ku górze i poprawił okulary, spoglądając na nauczycieli z rozbawieniem.
- Tradycję można odrobinę modyfikować kochani.
- Albusie, te dzieciaki i tak zachowują się, niczym stado rozbieganych małpiszonów. Nie możemy dopuścić, aby doprowadzili do zniszczenia tej pięknej tradycji! – Kobieta wyraźnie była oburzona pomysłem dyrektora, choć nie wiedziała, na czym dokładnie ma on polegać. Snape czuł w sztywnych kościach, że coś się święci i nie jest to bynajmniej nic dobrego. Ale może będzie chociaż zabawne. Z tą myślą przeniósł wzrok na Albusa i założył nogę na nogę, co spotkało się z niezadowolonym wyrazem twarzy Minerwy.
- W czym rzecz dyrektorze? O jakie zmiany dokładnie chodzi?
- Wyśmienicie, że o to pytasz, Severusie! – Dumbledore podniósł się z fotela i zaczął chodzić w tę i z powrotem z rękami splecionymi za plecami. – Otóż jak wiecie, a jak nie wiecie to już wiecie, przebywałem ostatnio przez dłuższy czas wśród mugoli. Razem z moim przyjacielem, Horacym Slughornem, oglądaliśmy w telewizji interesujący konkurs, w którym udział brały same kobiety.
- Kobiety? – Głos Snape’a brzmiał, jakby był oburzony faktem, iż w jakichś rozgrywkach nie było uwzględnionych mężczyzn. McGonagall natomiast wyglądała wręcz odwrotnie. Jej pomarszczona twarz pojaśniała i wsłuchiwała się w słowa dyrektora z dużym zaciekawieniem. Jakież było jej zdziwienie, kiedy opowieść Albusa dobiegła końca.
- Tak, dokładnie. Kobiety. Konkurs polegał na wyłonieniu najpiękniejszej z nich, która otrzymała na koniec drogocenną koronę i została mianowana miss świata. Pomyślałem, że moglibyśmy zorganizować coś takiego u nas. Takie wybory Miss Hogwartu. Jak się na to zapatrujecie? – Szczęka Minerwy omal nie opadła na podłogę. Severus zaś wpatrywał się w dyrektora beznamiętnym wyrazem twarzy. Kiedy pierwszy szok minął, nauczycielka zerwała się z krzesła i omal nie wybuchła w stronę starszego mężczyzny.
- To jest sprzeczne z regulaminem! A poza tym to zwyczajne uprzedmiotowianie kobiet, Albusie! Nie pozwolę, aby te młode panny rywalizowały ze sobą w ten niedorzeczny i infantylny sposób!
- Wyładowujesz swą frustrację na dyrektorze, bo sama nie możesz wziąć udziału?
- Severusie! – Wyraźnie poirytowana kobieta huknęła w kierunku kolegi, który siedział wciąż na krześle wyraźnie rozbawiony. Nie twierdził, iż pomysł dyrektora wydawał mu się zły. Dla niego był po prostu głupi. Wolał jednak oglądać pochód rozhisteryzowanych nastolatek walczących o tytuł najpiękniejszej bądź tym samym najgłupszej, niż idiotyczne harce parkietowe i zbieranie pijanych w sztok uczniów po kątach.
- Nawet gdybym mogła, nie uczestniczyłabym w tej farsie!
- Też bym się na twym miejscu nie wystawił na takie pośmiewisko. Korony nawet byś nie ujrzała. – Bawił się wyśmienicie dogryzając sztywnej McGonagall, która zawsze miała twardy kręgosłup moralny. To było do przewidzenia, iż będzie protestowała przeciwko unowocześnieniu balu bożonarodzeniowego. W końcu była znana ze swego konserwatywnego podejścia do spraw związanych ze szkołą. Ciągnie starą do starości. Gdyby mogła walnęłaby się, niczym Rejtan przed drzwiami, rozdzierając kieckę i krzycząc: weto! Z wyglądu nawet trochę podobna. Też płaska jak deska.
- Poza tym to konkurs piękności, a ty, Minerwo raczej nie masz czym szastać.
- Nie piękno się ceni w kobiecie, a inteligencję. – Severus prychnął z pogardą i spojrzał na nauczycielkę wrednie. McGonagall była już czerwona aż po nasadę ogromnego kapelusza, który miała na głowie.
- Każda żelazna dziewica tak mówi. Szczególnie, jak zgubi klucz od pasa cnoty.
- Kochani dosyć! Skończcie te dziecinne przekomarzanki. Zachowujecie się, jak panna Granger i pan Malfoy, gdy przebywają w jednym pomieszczeniu. – Urażona Minerwa usiadła wściekle na krześle, a Snape wywrócił jedynie z politowaniem oczami. Że niby on jak Malfoy? Phi! Szczeniak nawet nie dorasta mu do pięt, mimo iż jest jego chrześniakiem i wychowankiem domu. Nie zdążył jednak zacząć wyśpiewywać serenad wychwalających pod niebiosa swą wrodzoną złośliwość, gdyż przerwał mu dość spokojny, acz wciąż nieco rozbawiony głos Albusa.
- Uważam, że ten pomysł odświeży odrobinę dotychczasowe przyzwyczajenia i pomoże poszerzyć horyzonty pedagogiczne.
- Oglądanie parady młodych kobiet i ocenianie ich pod względem urody ma nam pomóc przyszyć horyzonty pedagogiczne? Raczysz żartować, Albusie.
- Męskie horyzonty z pewnością poszerzy. – Uśmiechnął się do siebie wrednie Snape, po czym przeniósł wzrok na wściekłą Minerwę. – Miałem na myśli uczniów, Minerwo.
- I tak większość z nich nie potrafi zapanować nad hormonami. Nie rozumiem, czemu mamy im w tym jeszcze pomagać!
- Ponieważ to pozwoli na integrację naszych uczniów. – Albus odezwał się do nauczycielki spokojnie i z szerokim uśmiechem na ustach, głaszcząc się po długiej srebrnej brodzie. Dłoń Severusa od razu powędrowała do gładko ogolonego podbródka i zaczął się po nim gładzić w zadumie. Jak ta stara dziadyga to czesze?
- Raczej niezdrową rywalizację. Zaczną się makabryczne głodówki wśród dziewcząt i robienie sobie wzajemnie na złość, aby wyeliminować konkurencję, a zarazem, aby wypaść jak najlepiej przed katedrą sędziowską.
- A kto miałby je tak właściwie oceniać dyrektorze? – Snape puścił mimo uszu uwagi koleżanki odnośnie zdrowia i sposobów wygrania konkursu przez uczennice szkoły, czym wyraźnie poirytował kobietę, gdyż fuknęła na niego obrażona.
- Myślałem o jakimś bezstronnym jury, zatem uczniów możemy od razu wykluczyć. Wśród profesorów również nie panuje pełna obiektywność. Z pewnością byłbym to ja. Macie jakieś propozycje? – Spojrzał z zaciekawieniem na dwójkę  nauczycieli, jednak nie doczekał się od nich żadnej odpowiedzi. Minerwa McGonagall wciąż wpatrywała się zaciekle w okno, jakby chciała rozsadzić je na części pierwsze, a Severus Snape z zadumą głaskał się nadal po brodzie.
- Musimy dojść do konsensusu kochani. Nasza szkolna pielęgniarka, Poppy z pewnością się zgodzi. Pozostaje jeszcze jedna osoba.
- Poppy? Będzie oburzona tak samo jak ja. – Severus wywrócił z dezaprobatą oczami, a następnie wziął głęboki oddech i spojrzał na dyrektora.
- Proponuję Argusa. On się świetnie do tego nadaje. Nie faworyzuje żadnego z domów, gdyż nie znosi wszystkich uczniów bez wyjątku. – Albus przytaknął głową, a Snape wykrzywił usta w grymasie, który miał zapewne oznaczać wdzięczny uśmiech. Niestety nawet gargulec wygląda powabniej od niego z takim wyrazem twarzy.
- Argus? Cudownie! Jeszcze ty się zgłoś, Severusie to lożę szyderców będziemy mieli w komplecie. – Naburmuszona Minerwa w końcu zabrała głos, a swoją uwagą rozbawiła nieco nauczyciela eliksirów. Nie zdążył jednak sprzedać jej ciętej riposty odnośnie cementu dzierżonego przez profesorkę w majtkach, gdyż ubiegł go Dumbledore.
- Właściwie to całkiem dobry pomysł. – Snape podniósł się gwałtownie z krzesła i wbił w dyrektora zszokowane spojrzenie.
- Ja?!
- Jury zatem w komplecie! Ja, Argus i Severus ocenimy urodę naszych uczennic i wyłonimy wśród nich najpiękniejszą! – McGonagall miała ochotę ryczeć z wściekłości, ale pozwoliła sobie jedynie na głośne klepnięcie w czoło otwartą dłonią i kręcenie z politowaniem głową. Snape natomiast stał wciąż z niedowierzaniem przed Dumbledorem i od czasu do czasu mrugał oczami, jakby nie mógł się wybudzić z koszmaru. – Pozostaje nam jeszcze ustalenie odpowiednich konkurencji oraz wybranie przewodniczących całej uroczystości. Uważam, że sprawiedliwie by było, gdyby powierzyć to zadanie dwójce uczniów.
- A kto ma to przedstawienie zorganizować? – Dyrektor uśmiechnął się ciepło i wskazał na nich rękami.
- Oczywiście, że wy!
- Hojność pana dyrektora jest wprost obezwładniająca – zironizował swą wypowiedź i opadł bezwiednie na zajmowane wcześniej krzesło. Teraz pomysł konkursu piękności wcale, a wcale nie wydawał mu się odpowiedni. On jako sędzia? Przecież on nawet nie wie, czym się różni sukienka od spódnicy! Za jakie grzechy, dobry Merlinie? – A kto miałby ten konkurs poprowadzić?
- Pozostawiam tę decyzję wam, choć jak ufam macie już swoich kandydatów na te miejsca. – Spojrzał porozumiewawczo na nauczycielkę transmutacji znad okularów, a ta uniosła dumnie głowę, zaciskając wargi w wąską linię. Oczywiście, że miała już swoją kandydatkę! W całym zamku, poza rzecz jasna nią, jest tylko jedna osoba, która ceni inteligencję po stokroć bardziej, niż kuse sukienki i wyzywające makijaże.
- Panna Granger z przyjemnością obejmie owo stanowisko. – Severus podrapał się po brodzie i spojrzał na dumną koleżankę. Granger. Typowe. Równie sztywna i samozachowawcza, co opiekunka jej domu. Nic dziwnego, że ją wybrała. Konkurs będzie zatem przepełniony feministycznymi uwagami i nudny, jak lekcje transmutacji. Chyba, żeby dobrać jej odpowiedniego partnera. Uśmiechnął się do siebie złowieszczo i rozsiadł w fotelu, wbijając w koleżankę wyzywające spojrzenie. Że też wcześniej nie przyszło mu do głowy wykorzystać tego impertynenta!
- A Draco Malfoy z przyjemnością jej w tym pomoże. – Oczy nauczycielki zwęziły się w maleńkie szparki i zacisnęła z wściekłości ręce na poręczach krzesełka.
- Zatem koniec świata jest bliski.

* * * * *

W sali eliksirów słychać było jedynie dźwięki bulgotania warzonych mikstur, krojenia niezbędnych składników oraz szelest uczniowskich szat. Adepci zostali podzieleni i pracowali dzisiejszego dnia w parach, co nie wszystkim się podobało, a w szczególności Ronowi, któremu przypadło użeranie się z Pansy Parkinson. Dziewczyna posyłała mu co rusz wrogie spojrzenia, gdy odważył się  dotknąć ją chociażby kawałkiem swego mundurka. Będący na granicy wytrzymałości psychicznej Weasley szukał wsparcia u Harry’ego, który również nie był zadowolony ze swojej pary, a którą okazał się być Blaise Zabini. Chłopcy jednak współpracowali jak na siebie znakomicie, więc rudowłosy Gryfon zerkał od czasu do czasu na stół swej przyjaciółki. Nie inaczej, Hermiona Granger pracowała nad eliksirem z Draco Malfoyem, ale nawet im wykonywanie zadania szło całkiem nieźle. Jęknął obrażony na ten widok i usłyszał, jak jego partnerka rzuca wściekle drewnianą łyżką o blat, a po chwili w sali rozbrzmiał wzburzony głos Ślizgonki.
- Trzymaj te łapy przy sobie, Weasley! Ile razy mam ci to do jasnej cholery powtarzać?!
- Aż nie pękną mi bębenki od twojego jazgotu. – Pansy rozdziawiła usta w oznace oburzenia i chwyciła podręcznik od eliksirów, a w następnej kolejności zaczęła nim okładać bezbronnego Gryfona. Ron jednak stał niewzruszony ze skrzyżowanymi rękami i patrzył jakby ze znudzeniem na czarnowłosą, która uderzała go książką w ramię. Harry spojrzał na tę scenę z lekkim uśmiechem i pokręcił z politowaniem głową, wracając do krojenia korzonków.
- Tak się rodzi miłość, Potter. – Usłyszał rozbawiony głos Zabiniego po swojej lewej stronie, jednak nie skomentował jego wypowiedzi, a jedynie wzniósł teatralnie oczy ku niebu. Niemniejsze zainteresowanie zaistniałą sceną panowało przy stanowisku pracy Hermiony i Draco, którzy zerkali na kolegów z jawnym rozbawieniem.
- Weasley chyba jeszcze nigdy w życiu nie był tak bezpośrednio dotykany przez kobietę. – Malfoy zaśmiał się pod nosem i zerknął na Hermionę, która posyłała mu złowrogie spojrzenia. – Chyba, że o czymś nie wiem, Granger.
- Daruj sobie te dyrdymały, Malfoy. – Powróciła do przerwanej wcześniej pracy, gdy Ślizgon poruszył sugestywnie brwiami. W klasie natomiast wciąż dało się słyszeć wrzaski panny Parkinson, która zamieniła książkę na szkolną torbę, a Ron tymczasem próbował się bronić podręcznikiem od eliksirów.
- Ty obleśna świnio! Dwumetrowym kijem bym cię nawet nie dotknęła!
- Fu! Parkinson! Nawet nie chcę wiedzieć, co ci siedzi w głowie!
- Twoja głowa nadziana na pal! A! Nie dotykaj mnie! – Wtedy do pomieszczenia wparował wściekły Snape, który obrzucił dwójkę uczniów wpierw karcącym, a później znudzonym spojrzeniem. Podszedł do nich, łopocząc za sobą czarną szatą, a bijatyka w okamgnieniu została przerwana. Spojrzał na nich z jawną kpiną i wykrzywił wąskie wargi w sardonicznym uśmiechu.
- Gryffindor i Slytherin tracą po dziesięć punktów za brak umiejętności współpracy. – Zrezygnowani uczniowie usiedli na swoich miejscach, gdy nauczyciel od nich odszedł i stanął przy katedrze. – I jeszcze jedno, Weasley. Bycie mężczyzną wcale aż tak bardzo nie boli.
- Odezwał się autorytet jeden – wybąkał do siebie cicho niewybredną uwagę, a brew Snape’a wniosła się wysoko ku górze.
- Czy masz coś jeszcze do dodania? – Chłopak pokręcił przecząco głową i zabrał się za sprzątanie porozrzucanych składników, które w ferworze wściekłości jego partnerka porozstawiała po całym stole i podłodze. Przez resztę czasu w klasie panowała względna cisza, a gdy do końca lekcji zostało dziesięć minut mistrz eliksirów pożegnał się uprzejmie z uczniami.
- Bajzel do toreb i wynocha. Granger i Malfoy zostają.
- Ale przecież myśmy nic nie zrobili! – Draco odważył się zaprotestować, a Hermiona burknęła do niego pod nosem: kretyn. Teraz zrzędliwy nietoperz odejmie im punkty, bo przecież jak to doczepić się tylko do Ślizgona, a w najgorszym wypadku wlepi im szlaban. Snape jednak uśmiechnął się, jakby dobrodusznie i odprowadził wzrokiem resztę uczniów do drzwi. Następnie podszedł do ich dwójki z cynicznym uśmieszkiem i wysoko uniesioną głową. Panna Granger przełknęła nerwowo ślinę i wbiła w profesora wyczekujące spojrzenie.
- A czy zawsze musicie zdemolować pół sali, aby zostać po lekcji? Profesor McGonagall przekazała mi dla was wiadomość, gdyż jak powszechnie wiadomi i ku uciesze niektórych – zamilkł na chwilę i spojrzał sugestywnie na Hermionę, która od razu spuściła wzrok na swoje buty. – Jesteście Prefektami Naczelnymi. Macie się stawić razem w jej gabinecie przed przerwą obiadową, która zacznie się za jakieś trzy minuty.
- Oczywiście panie profesorze – odpowiedziała nieśmiałym głosem i chwyciła swą torbę, a w jej ślady poszedł blond włosy Ślizgon. Następnie ruszyli ku drzwiom, a ku ich zdziwieniu za nimi kroczył dziwnie rozbawiony nauczyciel eliksirów. Kiedy wyszli z sali, Hermiona skierowała się w lewą stronę, Draco zaś w prawą. W tym samym momencie poczuli, jak jakaś silna dłoń chwyta ich za kołnierz szaty i zderzyli się ze sobą plecami.
- Razem nie znaczy osobno. Terminologia wam się pomyliła?
- Nie panie profesorze – odpowiedzieli zgodnym chórkiem i ruszyli razem z nauczycielem prosto do gabinetu McGonagall. Przez całą drogę panowała między nimi cisza przerywana jedynie stukotem obcasów od butów. Uwierała ona dwójkę uczniów niemiłosiernie, którzy chyba pierwszy raz w życiu szli obok siebie tyle czasu i nie darzyli się kąśliwymi uwagami. Kiedy już dotarli do sali, gdzie urzędowała profesor transmutacji, Severus Snape otworzył przed nimi drzwi i gestem ręki zaprosił ich do środka. Draco przepuścił Hermionę, a sam wszedł chwilę za nią, spotykając się z nieco zaciekawionym spojrzeniem opiekuna swego domu. Wzruszył jakby od niechcenia ramionami i dołączył do stojącej przed biurkiem panny Granger. Snape podszedł zaś do Minerwy i czekał, aż koleżanka zabierze głos. Z rozkoszą będzie obserwował zmieszanie na jej twarzy, kiedy będzie przekazywała dwójce uczniów radosne nowiny.
- Jako Prefekci Naczelni sprawujecie poważne obowiązki wobec naszej szkoły. Należy do nich również zbliżający się bal bożonarodzeniowy. – McGonagall wyprostowała się na krześle i wbiła w dwójkę uczniów współczujące spojrzenie. Hemiona błagała ją w myślach, aby nie spełniała jej najgorszych koszmarów i nie kazała jej tańczyć walca w parze z Malfoyem. Tego, co jednak usłyszała od opiekunki swego domu w życiu by się nie spodziewała i perspektywa wspólnego tańca wydała jej się przy tym nad wyraz urzekająca i niegroźna.
- Dyrektor Dumbledore postanowił jednak, iż w tym roku bal się nie odbędzie.
- Ale pani profesor – zaprotestowała dziewczyna - bal to nieodłączna tradycja naszej szkoły. – Severus prawie prychnął kpiąco w odpowiedzi. Granger już stała się żelazną dziewicą Gryffindoru i szła uparcie w ślady swojej opiekunki. Zdecydował się zabrać głos, zanim ubiegnie go nauczycielka transmutacji. Ależ będzie zabawa.
- Dyrektor postanowił ją zatem zmodyfikować. Ma ona na celu zintegrowanie uczniów i utworzenie między nimi zdrowej rywalizacji. W tym roku bowiem bal się nie odbędzie, gdyż w jego miejsce zostaną zorganizowane wybory Miss Hogwartu. Nie patrz się tak na mnie, Granger. Nie ja wymyśliłem tę idiotyczną nazwę. – Skał wzrokiem od zszokowanej dziewczyny na znudzonego chłopaka, a w duszy świergotały mu słowiki na samą myśl, jak będą wyglądali, kiedy dowiedzą się, że poprowadzą cały ten teatrzyk.
- Decyzja już niestety zapadła i jest nieodwołalna. – Nauczycielka mówiła z wyraźnym ubolewaniem nad zaistniałą sytuacją. Hermiona w duchu podzielała jej mękę, gdyż konkursy piękności były dla niej płytkie i kompletnie bez sensu.
- A jaka nasza w tym rola? – Draco odezwał się pierwszy raz, od kiedy weszli do gabinetu McGonagall. Starsza kobieta spojrzała na niego znad okularów i uśmiechnęła dobrodusznie.
- Panna Granger poprowadzi całą ceremonię. – W tym momencie w sali dało się słyszeć głośny śmiech Ślizgona, który zgiął się w pół na dźwięk słów nauczycielki. Rozbawienie jednak minęło tak szybko, jak się pojawiło.
- Granger?! Konkurs piękności?! – mówił, dławiąc się śmiechem - czy prowadząca nie powinna przypadkiem świecić przykładem dla reszty kandydatek?
- Nie rozumiem, co pana tak bawi, panie Malfoy, gdyż to pan został wyznaczony na jej partnera w tymże przedsięwzięciu. – Uśmiech na twarzy Draco zbladł i wpatrywał się w starszą kobietę ze zdumieniem. Próbował szukać wsparcia u opiekuna swego domu, ale Snape wbił ciekawskie spojrzenie w sufit, którym wydawał się być bardziej zafascynowany. Zerknął kątem oka na stojącą obok niego Hermionę, która wyglądała, jakby właśnie zjadła kilo cytryn.
- To jakiś żart pani profesor? – zapytał zdziwiony - bynajmniej nieśmieszny.
- Czyste stwierdzenie faktu. A za pańskie wcześniejsze zachowanie odejmuję Slytherinowi dziesięć punktów. O szczegółach poinformujemy was, kiedy sami już będziemy coś wiedzieli. Tymczasem żegnam państwa. – Uczniowie skłonili się lekko i opuścili gabinet nauczycielki z nietęgimi wyrazami twarzy. Kiedy tylko znaleźli się za drzwiami ruszyli ku Wielkiej Sali, gdzie obiad trwał już w najlepsze. Draco nie mógł sobie jednak do końca darować rozmowy z koleżanką. W końcu musiał nadrobić to nieznośne milczenie, gdy zmierzali do McGonagall.
- Jak ci się podoba pomysł starego dropsa, Granger? – Nie zaszczyciła go ani jednym spojrzeniem i dumnie schodziła po schodach, zaciskając rękę na pasku od torby. Wiedziała, że Malfoy chce ją sprowokować. Nie mógł sobie przecież darować takiej okazji.
- Nadawałbyś się świetnie, Malfoy. Nie myślałeś o swej kandydaturze?
- To konkurs dla kobiet, Granger.
- A czy jedno drugie w jakimś stopniu wyklucza? – Uśmiechnęła się do niego wrednie, a Ślizgon zmrużył wściekle oczy. Ku jej zdziwieniu nie odpowiedział jednak i w milczeniu weszli do Wielkiej Sali od razu zasiadając przy swoich stołach. Kiedy tylko znalazła się między Ronem i Harrym została zasypana przez nich gradem pytań, na które odpowiadała nieco znudzonym głosem. Chłopcy byli wyraźnie podekscytowani pomysłem dyrektora, a gdy ten wygłosił przemówienie i poinformował niniejszym całą szkołę o konkursie dało się słyszeć przy stołach nagłe ożywienie, głównie wśród żeńskiej części. Hermiona jęknęła jedynie zrezygnowana i nałożyła sobie zapiekanki szpinakowej na talerz. Dzióbała w niej bezsensownie widelcem, gdyż nagle kompletnie straciła ochotę na jedzenie. Pierwszy raz w życiu miała ochotę przekląć Dumbledora za jego pomysł.

* * * * *

Była już noc, jednak w gabinecie mistrza eliksirów panowało ożywienie, jakby zgromadzone w nim osoby rozsadzała od środka niezwykła energia. Co prawda były ich tylko dwie, a energią była agresja, to w pomieszczeniu często było słychać podniesione głosy Severusa i Minerwy.
- No to jest niedopuszczalne, Severusie! Ja się na to nigdy nie zgodzę!
- To samo mówiłaś każdemu mężczyźnie, który odważył się do ciebie zbliżyć?
- Zamilcz! – Wściekła McGonagall uniosła gniewnie rękę, a Snape prychnął lekceważąco w odpowiedzi. Upił łyk whisky ze szklanki, na co kobieta patrzyła z obrzydzeniem.
- Jak możesz pić w trakcie pracy?
- Jestem po pracy. To tylko jakieś bezsensowne rozmowy polityczno-filozoficzno-gówniane. – Kobieta pokręciła przecząco głową i wyprostowała się na krześle, rozmasowując pobolewający kark.
- Nazywaj to sobie jak chcesz, Severusie, ale ja zamierzam wywiązać się z zadania.
- Dlatego blokujesz mój pomysł o konkurencji bikini?
- A ty wiesz chociaż, czym jest bikini? – Snape wzruszył w odpowiedzi ramionami i dolał sobie do szklanki bursztynowego alkoholu, czym wyprowadził Minerwę kompletnie z równowagi. Wyrwała mu butelkę z ręki i odstawiła ją wściekle na stolik.
- Pijak jeden.
- Jedną w życiu dziurkę miałem! Jedną w życiu pokochałem! I to był ten traf niewielki, a to dziurka od butelki! – Severus zaśpiewał wesoło, a McGonagall wpatrywała się w niego osłupiałym wzrokiem. Po chwili pokręciła z politowaniem głową i wróciła do pisania na pergaminie, który leżał przed nią na biurku.
- Otaczają mnie kretyni.

* * * * *

Hermiona biegła korytarzem do gabinetu opiekunki swojego domu. Była już spóźniona dwie minuty, a nie mogła ominąć spotkania dotyczącego tego idiotycznego konkursu. W końcu miała go poprowadzić! Przez cały tydzień była zasypywana najróżniejszymi pytaniami zarówno od dziewcząt, jak i chłopców i zaczynała mieć tego wszystkiego pomału dość. Jako Prefekt Naczelna została zobligowana razem z Malfoyem do zbierania zapisów kandydatek na udział w konkursie miss piękności. Rzygać już jej się chciało, gdy musiała tłumaczyć dziewczętom poniżej piętnastego roku życia, iż niestety nie mogą zostać wpisane na listę. A o dziwo właśnie wśród nich wybory cieszyły się największym zainteresowaniem. Kręciła tylko z dezaprobatą głową, gdy przeglądała nazwiska swoich koleżanek. Nawet Ginny nie chciała jej poprzeć i się zgłosiła! W duchu pocieszała się jedynie, że nie bierze w tym bezpośrednio udziału, a jedynie prowadzi to przedsięwzięcie. Każda radość jednak miała swe granice, gdyż od razu przypominała sobie o Malfoyu, który razem z nią miał dostąpić owego „zaszczytu”, i który stał przed drzwiami do gabinetu McGonagall, opierając się nonszalancko o ścianę. Ręce miał w kieszeniach spodni, a jedną nogę zgiętą w kolanie. Kiedy usłyszał stukot jej obcasów otworzył oczy i obrzucił ją pogardliwym spojrzeniem, zerkając następnie na zegarek.
- Trzy minuty, Granger. Gdzieś ty się podziewała tyle czasu?
- Byłam w łazience – wysapała, próbując złapać oddech i natknęła się na złośliwe spojrzenie Ślizgona.
- Weasley musi być zadowolony, co? – Trzepnęła go w ramię, a chłopak zaśmiał się dźwięcznie. Zapukała dwa razy w drzwi i odpowiedziało jej głośne: proszę! Nacisnęła klamkę i przeszła przez próg, spotykając się ze srogim spojrzeniem profesorki. Obok niej siedział nauczyciel eliksirów, który nie wyglądał zbyt dobrze, a mówiąc kolokwialnie wyglądał, jakby chlał na umór przez całą noc. W gruncie rzeczy trochę prawdy w tym było. McGonagall wskazała im ręką krzesła naprzeciwko biurka, a oni posłusznie wypełnili jej polecenie. Kobieta zdjęła z nosa okulary i odłożyła je obok pergaminu wbijając w nich nieco łagodniejsze już spojrzenie.
- Jak się domyślacie, zostaliście wezwani w sprawie konkursu. Profesor Snape przekaże wam szczegóły, które ustaliliśmy w ostatnim tygodniu, gdyż ja jestem już spóźniona na spotkanie z dyrektorem. – Następnie podniosła się z fotela i zniknęła za bocznymi drzwiami. Nieco zdezorientowany Severus westchnął głośno i usiadł na miejscu swojej koleżanki, pocierając pobolewające skronie. Eliksir na kaca działał, ale chyba zaczął pomału tracić na mocy. Wziął do ręki kawałek papieru i przyjrzał mu się z uwagą, którą następnie przeniósł na dwójkę uczniów.
- Na początku chciałbym wiedzieć, ile wodogłowych panien zdążyło już się wpisać na listę. – Hermiona wygrzebała z torby pergamin z nazwiskami dziewcząt i wręczyła ją profesorowi. To samo uczynił Draco, a nauczyciel zagłębił się w zapiskach i odezwał się dopiero po dłuższej chwili. – Same piąte, szóste i siódme klasy. To twoja robota, Granger?
- Nie siejmy głupoty wśród młodocianych, profesorze. Dziewczyny poniżej piątego roku nie powinny angażować się w takie rzeczy. – Snape pokręcił z uznaniem głową, a następnie odłożył listy na bok i wyprostował się w fotelu. Czuł, jak strzyka mu coś w kręgosłupie. Zdecydowanie spanie pod biurkiem miało na to wpływ.
- Rozsądnie, panno Granger. Z tego co zaobserwowałem zgłosiły się średnio po trzy, cztery kandydatki z każdego domu. To bardzo dobrze.
- Właściwie czemu? – Draco siedział zrezygnowany obok Hermiony ruszając cały czas nerwowo nogą, co doprowadzało dziewczynę do szewskiej pasji, jednak ze względu na obecność nauczyciela powstrzymywała się od niewybrednych komentarzy. I tak przeciwko dwóm Ślizgonom nie miała najmniejszych szans.
- Mniej zamieszania. Poinformujcie, iż do końca dzisiejszego dnia można się jeszcze u was zapisać, a następnie zamykacie listy.
- Co? – Malfoy prawie krzyknął na dźwięk słów mistrza eliksirów. Raczej nie był zadowolony z zaistniałego faktu.
- Jajco. Pomyśl przez chwilę. Jest pięć konkurencji. I tak powstanie z tego niezły galimatias, a przecież nie możemy siedzieć w sali i debatować nad dwustoma kandydatkami. Piętnaście w zupełności nam wystarczy.
- Pięć konkurencji? – Hermiona zdziwiła się nieco i spojrzała z zaciekawieniem na nauczyciela. Oglądała kilkakrotnie wybory Miss World czy też Miss Universe. Głównie przez Rona i Harry’ego, których ulubioną konkurencją była parada w bikini. Chyba zresztą jak większości mężczyzn. Nie mogła sobie jednak przypomnieć, ile konkurencji odbywało się w trakcie tych konkursów, ale miała jakieś przeczucie, że pięć z pewnością ich nie było.
- Tak pięć, Granger. Głucha jesteś? – Severus odchrząknął znacząco i potarł kolejny raz pobolewające skronie, przymykając na moment oczy. – Wracając do tematu. Do konkursu zostały niecałe trzy tygodnie, więc lepiej będzie, jak zapoznacie się z zasadami wyborów, a następnie przekażecie je reszcie uczniów, głównie chodzi o kandydatki.
- Kto będzie zasiadał w jury? – Draco odebrał od opiekuna grubą rolkę pergaminu i spojrzał na niego z zaciekawieniem. Severus uśmiechnął się do niego miną cierpiętnika i oparł się o biurko.
- Na pewno nie wy. Ta zaszczytna rola przypadła oczywiście dyrektorowi Dumbledorowi, mnie, a także naszemu woźnemu. – Oczy panny Granger omal nie wyleciały z orbit, jednak w porę powstrzymała się przed krzyknięciem i wyrażeniem swego szoku. Malfoy jednak był już mniej samozachowawczy.
- Filchowi?! I co jeszcze? Może panią Noris również posadzicie przy stole sędziowskim?
- Dla ciebie to wciąż jest pan Filch – skarcił go, a po chwili dodał dużo łagodniej -  pani Noris wcale nie jest aż takim złym pomysłem. Oczywiście, co kto lubi. Teraz won na zajęcia i nie chcę was już więcej dziś widzieć.
- Panie profesorze, ale myśmy już skończyli zajęcia. –odezwała się niepewnie Hermiona, co spotkało się z lodowatym spojrzeniem mistrza eliksirów, który wskazał  jej palcem wskazującym na drzwi od klasy.
- To idź się poszwendać po zamku, Granger. Wszystko mi jedno! Tam są drzwi. – I wyszli jak najszybciej z sali, aby nie narazić się więcej nauczycielowi, który najwidoczniej nie był dziś w szampańskim nastroju. Kiedy tylko znaleźli się na korytarzu, Draco zaśmiał się krótko i wyciągnął z torby wręczony mu przez profesora pergamin.
- Coś mu wlazło do dupy i ugryzło?
- Możliwe, że gumochłon. – Chłopak zaśmiał się kolejny raz, a po chwili dołączyła do niego i Hermiona. Jak się chwilę potem okazało oboje zmierzali w tym samym kierunku. Ślizgon przepuścił koleżankę na schodach i zaczął iść zaraz za nią. Gryfonka jednak nie wytrzymała panującej między nimi ciszy i przerwała ją.
- Mogę pierwsza przeczytać ten regulamin? – Draco prychnął lekceważąco w odpowiedzi i wyminął pannę Granger, która przystanęła na moment na schodach.
- Nie ma mowy, Granger.
- Niby czemu?
- Bo ty nie tylko go przeczytasz, ale naniesiesz również poprawki, które potem koniecznie będziesz chciała omówić z McGonagall, a ona będzie je musiała skonsultować ze Snape’em, w związku z czym regulamin dotrze do mnie w potrojonej ilości i to zapewne dzień przed konkursem. Właśnie temu.
- I przeczytasz go w takim razie pierwszy, tak? – Draco obdarzył ją lubieżnym uśmiechem i wspiął się po kilku dzielących ich stopniach, a następnie pomachał rolką pergaminu przed oczami Gryfonki.
- Nie, Granger. Przeczytamy go razem. Błonia za piętnaście minut i  bardzo cię proszę nie rób sobie przerwy na Weasleya w łazience. Chyba, że teraz kolejka Pottera, to przepraszam. – Zostawił ją zaczerwienioną po same cebulki włosów na schodach i zniknął w korytarzu prowadzącym do lochów pogwizdując wesoło. Dziewczyna zacisnęła z wściekłości ręce w pięści, a następnie wypuściła głośno powietrze z płuc, kierując się do Wieży Gryffindoru. Przysięgam. Kiedyś wykastruję go tępym narzędziem.

* * * * *

Siedzieli na błoniach od godziny, ale kompromisu nie udało im się osiągnąć w żaden sposób. Panna Granger upierała się, iż konkurencji powinno być mniej, a przede wszystkim jedna z nich powinna weryfikować stan wiedzy umysłowej kandydatek. Draco oczywiście z czystej złośliwości zaprzeczał wszystkim pomysłom koleżanki, a sam nie podawał żadnego konkretnego wytłumaczenia swych decyzji. „Bo nie” było jego jedynym argumentem, który zaczął pomału irytować dziewczynę. Kiedy kolejny raz wyraził swój sprzeciw, trzepnęła go rolką pergaminu w ramię i zawyła z frustracji nad osobą blondyna.
- Malfoy! Jak ja cię nienawidzę! – Chłopak uśmiechnął się złośliwie i zabrał jej jedyne narzędzie, którym mogła go okładać. Zostało jej jeszcze pióro, ale żal jej go było na takiego półgłówka. – Negujesz i blokujesz wszystkie moje pomysły!
- Bo są idiotyczne, Granger! Nic na to nie poradzę. – Dziewczyna wsparła ręce na biodrach i spojrzała na niego spod byka.
- Spróbuj to powiedzieć jeszcze raz, a rzucę w ciebie paskudną klątwą. Czemu tak właściwie robisz mi na złość? Pomijając oczywiście fakt, że masz na nazwisko Malfoy.
- Taki sport. Ciekawa dość rozrywka. Powinnaś spróbować, Granger. – Obdarzył ją niewinnym uśmiechem i zatopił się w szczegółach konkursu widniejących na pergaminie. Hermiona skrzyżowała ręce na piersiach i wbiła wzrok w budynek szkoły, jakby chciała wypalić w jego murach dziurę. Draco irytował ją od zawsze. Był mistrzem w tej dziedzinie i nikomu na świecie nie udawało się tak szybko wyprowadzić jej z równowagi, jak jemu. Od kiedy otrzymał odznakę Prefekta Naczelnego paradował z nią dumnie po szkole, czym strasznie naciskał jej na odcisk, gdyż nie rozumiała, jak taki osioł mógł dostać tak poważne stanowisko. Może i uczył się dobrze. Ba! Jego stopnie w ostatnim roku zaczęły niebezpiecznie być na równi z jej, ale to nie znaczyło, że należała mu się odznaka prefekta. Sto razy bardziej wolałaby użerać się z Parkinson, która przy nim była wręcz chodzącą doskonałością! Poczuła lekkie szturchanie w lewy bok i odwróciła wściekłe spojrzenie na Ślizgona wyraźnie niezadowolona, iż ktoś ingeruje w jej zadumę.
- Tak? – wysyczała przez niemal do bólu zaciśnięte wargi, czym wprawiła Dracona w szampański nastrój. Uśmiechnął się do niej wrednie i przybliżył do niej z pergaminem. Dziewczyna od razu przesunęła się na koniec ławki i zmrużyła gniewnie oczy.
- Przecież cię nie ugryzę!
- Przezorny zawsze ubezpieczony. – Chłopak wywrócił z politowaniem oczami i wskazał jej palcem wyszczególnione konkurencje.
- Jak dla mnie wszystkie są bez sensu, ale zaraz powiesz, że się na tym nie znam.
- A widziałeś kiedyś wybory Miss World lub Miss Universe? – Blondyn zmarszczył z zaciekawienia brwi i czekał, aż dziewczyna rozwinie swą wypowiedź. Hermiona widząc jego zdezorientowanie westchnęła głośno, jednak postanowiła być wielkoduszna i wytłumaczyć mu, na czym polegają mugolskie konkursy piękności. – Startują w nich kandydatki z całego świata i wybierana jest spośród nich najpiękniejsza. Są odpowiednie ustalenia odnośnie kandydatury, ale to mało istotne w tym momencie. Rywalizują ze sobą w kilku konkurencjach, jak na przykład reprezentacja kraju w stroju, który w jakiś sposób ma go odzwierciedlać lub najgłupsza z nich wszystkich, czyli parada w bikini.
- Przecież to śmieszne. – Gryfonka spojrzała z zaciekawieniem na Ślizgona i uniosła lekko brew ku górze.
- Co? Bikini? To tak naprawdę jedyna konkurencja, która cieszy się zainteresowaniem wśród oglądających. – Draco zmarszczył dziwnie brwi i odłożył pergamin na ławkę, spoglądając na siedzącą obok niego dziewczynę.
- Negliż? Nie twierdzę, że to złe, ale nie powinno się weryfikować ich piękna w inny sposób? – Hermiona była odrobinę zdziwiona wypowiedzią blondyna, jednak starała się nie dać tego po sobie poznać. To była ich pierwsza, w miarę naturalna rozmowa i nie chciała, aby została zaprzepaszczona przez wyzwiska. Draco jednak wychwycił jej chwilowe zaskoczenie i uśmiechnął się do niej delikatnie, co dziewczynie wydało się nienaturalne i wymuszone, choć wcale takie nie było. – Nie wszyscy faceci, Granger skupiają się tylko na fizycznych aspektach kobiecego ciała.
- Ty na przykład? A puste panny przy twoim boku to tak dla zmyłki?
- A co? Zazdrosna jesteś? – Przybliżyła się nieco ku niemu i zmrużyła gniewnie oczy, czym rozbawiła Ślizgona.
- Rozgryzłeś mnie, Malfoy. Marzę o tobie dniami i nocami.
- Też o sobie marzę dniami i nocami. – Wzruszył przy tym ramionami i wręczył jej pergamin, zaznaczając dwie konkurencje kółkiem przy pomocy własnego pióra. – Te dwie osobiście bym wyrzucił, więc wychodzi na twoje.
- Czyli zostaje strój wieczorowy, strój codzienny i reprezentujący dom.
- Brzmi strasznie służbowo i nieciekawie. – Zaciekawiona uwagą blondyna wyjęła mu z dłoni szmaragdowe pióro i naskrobała kilka słów obok pozostałych konkurencji. Przez skupienie nie zauważyła, że na twarzy Draco pojawiło się lekkie zszokowanie, które po chwili ustąpiło uśmiechowi. Kiedy dotknęła bowiem jego dłoni swymi zimnymi palcami poczuł dziwne elektryzujące ciepło w tych miejscach, co nawet mu się spodobało. Oczywiście zwalił zaraz wszystko na panującą na dworze temperaturę i skupił się na głosie dziewczyny.
- Możemy nadać im odpowiednie nazwy, co proponowałam ci już wcześniej, ale rzecz jasna protestowałeś. Strój codzienny proponuję zamienić na „naturalną piękność”, a wieczorowy może na „Kopciuszka”. Co ty na to? – Arystokrata prychnął w odpowiedzi i odezwał się z ironią.
- Startuje Bulstrode, więc nie „Kopciuszek”, a „Królowa Mokradeł”. – Hermiona rozbawiona uwagą chłopaka parsknęła śmiechem, a po chwili dołączył do niej blondyn. Kiedy wesołość minęła, spojrzała mokrymi od łez oczami na Ślizgona i dostrzegła, że wpatruje się w nią z… ciepłem? Jej podświadomość pokręciła przecząco głową. Patrzył na nią ze wszystkim, ale z pewnością nie z ciepłem. To dlaczego poczuła rozchodzącą się po ciele gorąc, kiedy spotkała jego srebrne i błyszczące oczy? Dziękowała jedynie, że siedzą na dworze, gdyż przez niską temperaturę Draco nie wiedział, czy czerwone plamy na jej policzkach to rumieńce, czy efekt mrozu.
- Masz uroczy śmiech, Granger. – Spuściła machinalnie wzrok i schowała twarz w odmętach grubego szalika. Zapewne była czerwona po same uszy, więc było jej w tym momencie na rękę, iż ubrała czapkę. Odpowiedziała cichym i lekko drżącym głosem, choć nie wiedziała, czy Ślizgon usłyszał cokolwiek zza materiału szalika.
- Dziękuję.
- Weasley nigdy ci tego nie mówił? – Pokręciła przecząco głową, a brwi Draco podjechały nieco w górę. – A Potter? – Ponowne zaprzeczenie, które tym razem wywołało na twarzy chłopaka pogodny uśmiech. – Mogę się szczycić, iż jestem pierwszy. Dlaczego tak rzadko się śmiejesz?
- To nieistotne. Widocznie nie mam powodów. – Malfoy wydał się być urażony jej odpowiedzią, więc postanowił wrócić do przerwanego tematu, którym były wybory Miss Hogwartu. Już sama nazwa brzmiała dla niego idiotycznie, ale to rozporządzenie dyrektora, zatem protesty i tak niewiele by dały.
- Zgadzam się na te dwie propozycje. A co ze strojem reprezentującym dom? Nazwa też ma jakoś to odzwierciedlać?
- Dobrze by było. – Poczuła nagłą chęć schowania się przed Malfoyem w zamku, a najlepiej w miejscu, gdzie nie musiałaby go oglądać. Niechętnie przyznawała, że wpędził ją w zakłopotanie. Jeszcze nigdy nie usłyszała komplementu odnośnie swojego śmiechu od żadnego mężczyzny. Pomijała fakt, że to Malfoy, czyli najgorszy gatunek faceta stąpający po ziemi, ale wciąż pozostawał mężczyzną. Nawet Ron, który przez pewien czas o nią zabiegał nie doprowadził jej nigdy do takiego stanu, w jakim się obecnie znajdowała. Czuła panoszące się po ciele ciepło i motyle latające po brzuchu, jakby się denerwowała. Powinna jak najszybciej się uspokoić albo po prostu uciec do szkoły.
- „Moja przynależność”? Jak to brzmi?
- Całkiem dobre. Zapisz to, a ja idę do McGonagall, aby przekazać jej wprowadzone poprawki. – Arystokrata wypełnił polecenie dziewczyny bez sprzeciwu i wręczył jej pergamin, a ona od razu zerwała się z ławki i popędziła ku szkole. Draco wpatrywał się chwilę z zaciekawieniem w jej oddalającą sylwetkę, by po chwili wzruszyć ramionami i również ruszyć w drogę powrotną. Przez ten cały czas zastanawiał się nad reakcją dziewczyny. Uciekła, bo tak bardzo spieszyła się do McGonagall, czy może z jakiegoś innego powodu? Uśmiechnął się do siebie złośliwie, gdy przypomniał sobie jej zachowanie, gdy skomplementował jej śmiech. Była wtedy bardzo dziewczęca, a nawet mógłby rzecz, że w jakimś stopniu piękna. Jej błyszczące się oczy były najlepszym dowodem na to, iż zawstydził ją swą pochwałą. A myślał, że Granger jest zimna, obojętna i niedostępna.

* * * * *

Naniesione przez nią i Dracona poprawki spotkały się z uznaniem nauczycielki transmutacji, natomiast mistrz eliksirów patrzył na nie niezbyt przychylnym okiem. W gruncie rzeczy liczył, iż wychowanek jego domu przekona pannę doskonałą do włączenia konkurencji bikini do konkursu, ale jak widać urok Malfoyów nie działa na wszystkich. Przecież to Granger. Żelazna dziewica jak McGonagall. Za milion galeonów by na to nie przystała. Nie zmieniało to faktu, iż do wyborów zostały trzy dni, a wśród dziewcząt zaczął się wyścig szczurów, który przewidziała opiekunka Gryffindoru. Panie docinały sobie na wszelkie możliwe sposoby. Podglądały stylizacje rywalek i starały się zapunktować u sędziów. Problemem był fakt, iż dyrektor nie pojawiał się zbyt często w zamku, Severus gromił je pogardliwym spojrzeniem i odejmował punkty, a Filch… rozganiał zamieszanie miotłą i mokrą ścierą. Wyglądało to dosyć zabawnie, gdy Padma Patil walczyła z woźnym o szczotkę, gdyż uparła się, iż pomoże mu w porządkowaniu szkoły.
W wir przygotowań wpadła również i Panna Granger, która uległa namowom swej przyjaciółki i wybrała aż cztery kreacje na zbliżający się wieczór. Z początku wydawało jej się to śmieszne, ale Ginny, Harry i Ron, którzy uważali się za ekspertów w sprawie konkursów piękności przekonali ją do zmiany zdania. Akurat wychodziła ze swego pokoju, gdy usłyszała rozmowę chłopców w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Było już dość późno, więc zdziwiła się, iż przyjaciele jeszcze nie śpią. Zeszła jeszcze kilka stopni i usiadła na schodach, przysłuchując się wymianie zdań.
- Ale właściwie czemu nie, Ron?
- A czemu tak, Harry? Ona i tak startuje, więc nie mogę zaproponować jej siebie, jako pary! – Ron był wyraźnie podenerwowany. Hermiona szybko domyśliła się, iż chłopcy rozmawiają o tańcach, które mają się odbyć między konkurencjami. Każda z kandydatek miała się zaprezentować w walcu oraz twiście, na który wpadł nie kto inny, jak profesor Dumbledore. Zwyciężczyni rozpoczynała ostatni taniec z wybranym przez siebie partnerem, do którego dołączyć mieli pozostali uczniowie. Wybór zatem musiał być dobrze przemyślany i nie byle jaki. Zaciekawiło ją, którą z kandydatek chciał zaprosić jej przyjaciel.
- Ale podoba ci się, więc w czym problem?
- Jakoś nie zauważyłem, żeby była mną zainteresowana. Pójdzie pewnie z Malfoyem.
- Eee… Malfoy to akurat idzie z Hermioną. – Zmarszczyła brwi i wsłuchiwała się w dalszą część wypowiedzi Harry’ego. Ona idzie z Malfoyem? Ona prowadzi z nim ten idiotyczny konkurs i nie jest jego parą na kapcie Merlina! – Zapomniałeś?
- A no fakt, racja. – Rozdziawiła usta z oburzenia na dźwięk słów przyjaciela. Nie wierzyła, że po szkole krążą takie plotki. Są prowadzącymi! P r o w a d z ą c y m i do jasnej anielki a nie parą! To przecież znaczna różnica. Prawda? Przełknęła nerwowo ślinę i wsparła głowę na rękach. A jeśli będzie musiała razem z Malfoyem również zatańczyć między konkurencjami? Ma dwie lewe nogi, nie ma opcji, aby udało jej się przebrnąć przez twista bez przynajmniej jednej styczności z podłogą. Jej przemyślenia przerwał jednak głos Harry’ego i wsłuchała się ponownie w rozmowę przyjaciół.
- Ciekaw jestem, ile razy się pokłócą.
- Zapewne milion, jak nie miliard. Dobrze, że Hermiona nie startuje.
- Dlaczego? – No właśnie. Dlaczego?
- Pomijam oczywiście fakt braku posiadania umiejętności tanecznych, ale przy Greengrass to raczej szans by nie miała. – A no fakt. Astoria i Dafne zapisały się u Draco na listę. Mimo wszystko poczuła ukłucie żalu w lewej piersi, kiedy Ron „skomplementował” jej urodę.
- Hermiona jest na to zbyt inteligentna i uważa, że takie konkursy uwłaczają kobiecej godności. Dobrze, że tylko to poprowadzi, choć razem z Malfoyem może nie będzie to takie sztywne, jakby robiła to sama. – Sztywne?! Już ona im pokaże, jak rozrywkowa potrafi być jako prowadząca! Wstała gwałtownie ze schodów i pomaszerowała z powrotem do dormitorium. Trzasnęła wściekle drzwiami, aż obudziła Ginny, która sturlała się z łóżka i runęła z łoskotem na podłogę.
- Ała! Co ty wyprawiasz, Herm? – odzwała się wyraźnie niepocieszona nagłą pobudką.
- Ja sztywna?! Ja?! Już ja im pokażę jak giętka i zabawna potrafię być. Nawet kosztem żartów z Malfoyem! – Usiadła wściekle na łóżku, a Ginny zamrugała parę razy z szoku oczami. Nie bardzo wiedziała, o co Hermionie chodzi, ale zdecydowanie była rozdrażniona, a to znaczyło, że lepiej nie wchodzić jej w tym momencie w paradę.
- A co ma do tego Malfoy?
- Wszystko! Dziękuję i dobranoc!

* * * * *

Severus kręcił się przed wejściem do Wielkiej Sali już przeszło pół godziny, a McGonagall jak nie było, tak dalej nie ma. Wyglądał zapewne dość zabawnie dochodząc do posągów i okręcając się na pięcie, niczym łyżwiarka figurowa, ale jego nastrój był dzisiejszego wieczoru wyjątkowo paskudny. Wściekał się dosłownie na wszystko, zaczynając na szacie, przechodząc przez bycie sędzią, a kończąc na prowadzących ten galimatias. Nie ma opcji, aby Granger i Malfoy się nie pożarli! To jest sprzeczne z ich naturą! On będzie rzucał kąśliwymi uwagami, ona będzie odbijać pałeczkę i cały czas zaznaczać, jak takie konkursy wypleniają inteligencję z kobiecych umysłów. Wieczór zatem zapowiadał się wprost urzekająco. Jeszcze te ich poprawki… Sądził, że Granger wykaże się większą kreatywnością, ale jak widać nie wszystko można w życiu mieć. Spojrzał kolejny raz wściekle na zegarek i prawie zderzył się z osobą wchodzącą do sali. Uniósł rozdrażniony wzrok i spotkał się z rozbawionym spojrzeniem swego chrześniaka, który cały czas poprawiał czarną muchę.
- Gdzie tyle czasu byłeś? Granger panikuje z tyłu wybiegu, a ja mam dość uspokajania jej syndromu napięcia przedmiesiączkowego. – Spojrzał ze zdziwieniem na mistrza eliksirów i kolejny raz odciągnął kołnierzyk od śnieżnobiałej koszuli. Nienawidził much, ale jego partnerka uparła się, że musi ją założyć. Właściwie sam nie wiedział, czemu na to przystał. Może chciał jej po prostu sprawić radość i zobaczyć zmieszanie na jej twarzy? Nie, chciał uniknąć kolejnej kłótni o głupią błahostkę. Zaraz, zaraz. On i unikanie sprzeczki z Granger?
- Idź tam do niej, bo krew mnie zaraz zaleje, jeśli jeszcze raz się mnie zapyta, którą kieckę ma ubrać. Stylistę sobie znalazła! – Severus uniósł wściekle ręce w górę, a zdezorientowany Draco zerknął na chwilę do sali. Faktycznie dochodził z niej podniesiony głos Granger, która zapewne piekliła się do młodej Weasleyówny.
- To źle wybrała. – Wzruszył ramionami i z miną niewiniątka wkroczył do sali, zostawiając tym samym poirytowanego profesora przed wejściem. Jednym ruchem wskoczył na podest, który został zamieniony w wybieg dla kandydatek i odsunął ciężką kotarę, za którą znalazł stado dziewcząt, które biegały od stolika do stolika, malując się, czesząc i dopinając kreacje na ostatni guzik. Stanął jak wryty i nie mógł ruszyć się z miejsca, gdy nagle do jego uszu doleciał poirytowany głos Pansy będącej w samym szlafroku.
- Zgubiłeś tu coś konkretnie czy świerszczyki pod łóżkiem ci nie wystarczają?
- Gdzie jest Granger? – Rozdrażniona dziewczyna wskazała mu wypielęgnowaną dłonią odległy kąt, gdzie Ginewra Weasley kończyła poprawiać Hermionie makijaż. Sama była już gotowa do wyjścia ubrana w rubinową sukienkę z haftowanymi w dolnej części złotymi lwami. Typowo gryfońskie. Z tą myślą przepchnął się przez tłum dziewcząt i stanął obok rudej, wkładając ręce do kieszeni spodni i przyglądając się pannie Granger odrobinę złośliwie. Tak naprawdę jej widok zaskoczył go i to bardzo pozytywnie, ale w życiu by się do tego nie przyznał. Kiedy kasztanowłosa zobaczyła go w lustrze od razu odwróciła się ku niemu wściekle i przyciągnęła go za poły marynarki, czym mocno zdziwiła Draco.
- Spóźniony – wysyczała przez zaciśnięte wargi i puściła go wściekle, zamykając z powrotem oczy, aby Ginny mogła dokończyć makijaż. Draco tymczasem stał jak spetryfikowany, a o tym, że żyje świadczyły jedynie mrugające od czasu do czasu oczy. Słodkie perfumy, których użyła Gryfonka zawróciły mu w głowie i odurzyły go ciężkim aromatem. Bez trudu rozpoznał w nich intensywny zapach cynamonu i anyżu. Otrząsnął się po chwili z zadumy i odkaszlnął znacząco, zwracając tym samym na siebie uwagę dwóch Gryfonek.
- Coś jeszcze, Malfoy? – Głos Hermiony wyraźnie był podenerwowany. Ginny natomiast przez cały czas milczała, jakby kompletnie go ignorowała.
- Snape mówił, że masz jakieś problemy w wyborze sukienki i kazał mi do ciebie przyjść, bo sam nie potrafił ci doradzić. Tak swoją drogą to kiepskiego stylistę sobie wybrałaś, Granger. – Dziewczyna prychnęła w odpowiedzi i zeszła z krzesełka, wcześniej przeglądając się w lustrze i podziwiając efekty pracy przyjaciółki. Uśmiechnęła się do swego odbicia, a następnie uściskała rudą. Stojący przy nich blondyn wywrócił z konsternacją oczami, a kiedy Hermiona na niego spojrzała ślad po jej uroczym uśmiechu zaginął.
- Nie twój interes. A teraz słuchaj mnie uważnie. – Wbiła mu oskarżycielsko palec w klatkę piersiową, postukując o nią od czasu do czasu. – Masz być kulturalny, profesjonalny i zabawny. Żadnych podtekstów seksualnych, chyba że ci na nie pozwolę, ale nie licz na to. A spróbujesz tylko rzucić we mnie jakąś kąśliwą uwagą to gorzko tego pożałujesz. Rozumiemy się?
- A oddychać chociaż mogę? – Obdarzyła go wrednym uśmiechem, a następnie zniknęła między dziewczynami zostawiając go samego z Ginny. Usiadł z gracją kota na zajmowanym wcześniej przez dziewczynę miejscu i westchnął z jękiem, odchylając głowę do tyłu.
- Ty też na make-up, Malfoy? – Rozbawiona Ginny schowała pędzel od pudru do kuferka.
- Proszę przypudrować nosek. Granger aż tak denerwuje się tym konkursem? Przecież jest tylko prowadzącą. – Ruda wzruszyła ramionami i oparła się o toaletkę ze skrzyżowanymi rękami.
- Harry i Ron powiedzieli, że jest… zbyt formalna. Uwzięła się, żeby im pokazać, że wcale tak nie jest. – Draco zaśmiał się kpiąco pod nosem, ale nie skomentował wypowiedzi Gryfonki. Powszechnie wiadomo, że Granger jest sztywna jak kij od miotły. Musiałby się wydarzyć cud, aby jej wewnętrzny drąg pękł. Prędzej piekło zamarznie. A gdyby tak jej pomóc? Zawsze to jakiś sposób dopieczenia Potterowi i Weasleyowi. Aż żal z niego nie skorzystać. Uśmiechnął się do siebie w iście szatański sposób i dostrzegł Ginny pukającą się z politowaniem w czoło, co jedynie poszerzyło uśmiech na jego twarzy.
- Oj tak, Granger będzie dziś wyluzowana jak nigdy.

10 komentarzy:

  1. Tego mi było trzeba na dobre rozpoczęcie nowego tygodnia. Od pierwszego do ostatniego zdania miałam olbrzymi uśmiech na twarzy - nawet teraz nie mogę się go pozbyć! :D
    Widziałam parę błędów (w tym "Snepe"), więc radzę przejrzeć w wolnej chwili.
    Ach! Już się nie mogę doczekać kolejnej części! ❤
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż nie mogę się doczekać na efekty przepięcia zwojów w tlenionym łbie Malfoya. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza! :)

    Miniaturka świetna, bardzo mnie zaciekawiła i czekam z niecierpliwością na drugą część.
    Uwag nie mam, jest napisana lekko i przyjemnie się to czyta.
    Niestety większych pochwał ode mnie nie dostaniesz, gdyż to nie leży w mej naturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaintrygowałaś mnie. Jak Stary Drops coś wymyśli to aż strach się bać. Ciekawa jestem co też nasz Smoczek wymyślił. Mam nadzieje, że Hermi utrze nosa chłopakom. To będzie ciekawe. Bardzo chciałabym żeby to Ginny wygrała. Powodzenia w pisaniu
    La Catrina

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, od razu humor mi się poprawił. Cudowna, zabawna miniaturka. Nie mogę się doczekać rozstrzygnięcia konkursu i wyluzowanej Granger. To będzie cyrk na kołach. Czekam na więcej! Życzę dużo weny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomysł z konkursem piękności a w komisji nietoperz i woźny? To nie może się udać. Dodajmy do tego Draco i Hermionę a koniec świata mamy gwarantowany.
    Ale do akcji wkroczył Harry i Ron i nieświadomie ratują sytuację (chyba). Bo teraz Hermiona nie będzie tam "za kare", będzie chciała pokazać, że też potrafi się dobrze bawić nawet przy takiej rozrywce. Draco też zamiesza i jeszcze (ku rozpaczy mistrza eliksirów) okaże się że ta dwójka potrafi się dogadywać. A jak rozruszają publiczność to nasz kochany Severus się zabije. Ani bikini ani śmiechu z Granger.
    Przez chwilę myślałam, że Hermiona na przekór chłopakom weźmie udział w konkursie. A Draco pomoże jej wygrać ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przecudna miniaturka <3 nie mogę się doczekać następnej części i przy okazji uprzedziłaś mój pomysł na serie tego typu. Przesyłam buziaki i dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do zabawy pt. "Trzynaście rzeczy, które kocham". Więcej informacji na moim blogu: whoreadsbooks-livestwice.blogspot.com

    PS Miniaturka przecudowna! Jak każda z resztą <3

    Zapraszam również do siebie :)
    Wesołych świąt! :)
    A.M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Jejku! Przepraszam, że tak dawni mnie tu nie było ale właśnie kilka dni temu pisałam egzamin gimnazjalny. Nauczyciele nie pozostawiali na mas suchej nitki i nie miałam czasu na przyjemności. Wiem, że przy ogromie twoich obowiązków to marne wytłumaczenie../ miniaturka zapowiada się ciekawie czekam na tą rozkręconą Mionę ;)
    ~Madzik

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne <3

    OdpowiedzUsuń