niedziela, 29 marca 2015

Rozdział XXI

Witam Was wszystkich!

Rozdział 21 przed Wami, ale nie byłabym sobą, gdybym dostarczyła Wam tylko i wyłącznie powodów do radości. Wiadomości nie są smutne, są wręcz przygnębiające i ponure, jednak pojawia się w nich iskierka szczęścia. Otóż miesiąc kwiecień wraz z miesiącem majem będzie okresem suchości, co oznacza brak nowych rozdziałów aż do 7 czerwca. Jest mi z tego powodu przykro, ale nawet dodawanie nowych notek przy natłoku zajęć przygotowujących do matury stało się kłopotliwe, co widać z resztą po ostatnim rozdziale, który nie był zedytowany.

Mówiłam o iskierce szczęścia... Otóż za tydzień, 5 kwietnia, wstawię ostatni rozdział, który udało mi się napisać i leży na dysku w moim laptopie. Po tym dniu pożegnamy się na dwa miesiące i niestety, ale zdania nie mogę zmienić, choćbym nie wiem jak bardzo chciała. Mam nadzieję, że nie zapomnicie jednak o mnie i o blogu, i że będziecie trzymać kciuki aż do bólu, gdy przyjdzie mi się mierzyć z egzaminami maturalnymi.

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i nie linczujcie za bardzo w komentarzach,
Realistka 

* * * * *

            Hermiona stała na środku salonu Malfoy’a kurczowo przyciskając do swojej piersi czarnego szczeniaczka. Chciała móc powiedzieć, że mieszkanie było paskudne, że walały się po nim puszki po piwie, czy też butelki po ognistej, a w każdym kącie leżały skarpetki i majtki mężczyzny. Niczego jednak takiego nie dostrzegła, a Malfoy jak na faceta miał wyjątkowo dobry gust, jeśli chodziło o wystrój mieszkania. Było nowoczesne i bardzo zadbane. Drewniane podłogi wprost lśniły czystością i kasztanowłosą aż głowa rozbolała na myśl, ile taki skromny domek musiał go kosztować. Ale czego się można spodziewać po najbardziej rozpieszczonym i jedynym synu latorośli Malfoy’ów? Z pewnością nie skromności, ot co. Hermiona rozejrzała się kolejny raz wokół siebie i nie zauważyła, że blondyn stał oparty o framugę i przyglądał jej się z rozbawionym wyrazem twarzy. Zwróciła na niego uwagę dopiero, gdy do jej uszu doleciał jego głos.
            - Czyżby spodobało ci się moje mieszkanie, Granger? – Kasztanowłosa odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła kpiąco. Malfoy w tym czasie zdążył ściągnąć swój płaszcz i czekał aż ona również ściągnie z siebie swój. Jednak Hermiona była zbyt pochłonięta oględzinami domu i nie zauważyła, że mężczyzna stanął tuż obok niej. Jej wzrok był utkwiony w dużym kominku umieszczonym na lewej ścianie salonu, a który wprost zachwycał swoim kunsztownym wykonaniem.
            - Ściągniesz ten płaszcz w końcu czy nie? Nie będę robił za twój prywatny wieszak. – Hermiona ocknęła się z letargu, ale zamiast spojrzeć na Malfoy’a jej wzrok padł na malucha, którego trzymała wciąż w swoich rękach. Zwierzę nieco się uspokoiło, ale jego drobnym ciałem wciąż targały pojedyncze dreszcze. Draco delikatnie wyciągnął szczeniaka z rąk kobiety i wywrócił przy tym swoimi oczami. Dopiero teraz kasztanowłosa spojrzała w jego szare tęczówki i z niewiadomej przyczyny zarumieniła się lekko. Odwróciła nerwowo swoją głowę i zakaszlała, cofając się nieco od blondyna.
            - Trzeba go wykapać i nakarmić. Poradzisz z tym sobie mam nadzieję?
            - Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że już wychodzisz? Może herbaty się chociaż napijesz? – Hermiona aż zamrugała z niedowierzaniem oczami. Czy ten zakochany w sobie po uszy dupek właśnie zaproponował jej herbatę? Nie, ona musiała mieć jakieś omamy słuchowe. Ostatnio słyszy od Malfoy’a dziwne rzeczy, o które nawet w najśmielszych snach by go nie podejrzewała. To nie może być ta sama tleniona fretka, którą znała ze szkoły. Być może Blaise nieco uszkodził Malfoy’owi mózg, gdy się pobili na urodzinach Pan? A może to skutki nerwicy, na którą cierpi blondyn? W każdym bądź razie zachowywał się jak nie on i to przerażało, a jednocześnie ciekawiło pannę Granger.
            - Z tobą? Herbaty? Zapomnij! – Draco rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie spodziewał się takiej reakcji po byłej Gryfonce. Albo inaczej, spodziewał się nieco kulturalniejszej odmowy z jej strony.
            - Dlaczego? Moje towarzystwo jest aż tak odstręczające?
            - Bo to jest po prostu dziwne. Ja z tobą, popijająca herbatkę i żartująca na różne tematy. O nie, co to, to nie. Wybacz Malfoy, ale my się do takich rzeczy po prostu nie nadajemy. Nie wspólnie. – Draco wzruszył swoimi ramionami i próbował udawać, że nie obchodzi go to, co przed chwilą powiedziała kobieta. Był wyjątkowo dobrym aktorem, ale dzisiejszego dnia miał wrażenie, że jego umiejętności spadły do zera. Jeśli nie umiał przekonać samego siebie, że wypowiedź kasztanowłosej nie przejęła go, to jak miał przekonać ją do tego? Wbił wzrok w szczeniaka, którego trzymał na swoich rękach i pogłaskał go delikatnie po grzbiecie. Zwierzę poruszyło się nieco i wyciągnęło swój łepek w kierunku jego twarzy. Oczka nadal miał zamknięte, ale przynajmniej nie trząsł się już jak osika.
            - Trzeba mu nadać jakieś imię. – Hermiona kolejny raz zamrugała swoimi oczami i pokręciła z politowaniem głową. Miała wrażenie, że blondyn kompletnie zignorował to, co przed chwilą do niego powiedziała. Jednak nie miała siły, aby się z nim przekomarzać i jedyne co mogła zrobić to ściągnąć swój płaszcz i szalik i zostać u niego na tej przeklętej herbacie. Malfoy widząc, że zmiana tematu przyniosła lepsze efekty niż przekonywanie Granger do własnych racji uśmiechnął się delikatnie i spojrzał w jej bursztynowe tęczówki. Lubił ich barwę, choć niechętnie się do tego przyznawał. Panna Granger powinna być mu obojętna, a on z każdym kolejnym dniem znajduje w niej nowe szczegóły, które nie pozwalają mu spać po nocach. Zapach konwalii, bursztynowe oczy, słodki uśmiech i czarujące rumieńce, wszystko to śniło mu się od felernego przyjęcia i rozmowy na balkonie. I nie umiał ukryć faktu, że takie sny zaczęły mu się podobać.
            - Najpierw to trzeba go umyć i nakarmić, imieniem będziesz się martwił potem. Gdzie mam odstawić płaszcz, żeby nie uwalić ci niczego szlamem? – Draco poczuł mocne ściśnięcie w żołądku na dźwięk ostatniego słowa. Miał ochotę dobitnie dać Granger do zrozumienia, co na ten temat myśli, ale w ostatniej chwili się pohamował i nieco uspokoił.
            - Daj już spokój Granger z tym szlamem. Gdybym był aż tak przewrażliwiony nie zaprosiłbym cię do mnie do domu. A płaszcz odwieś w garderobie, jest zaraz przy frontowych drzwiach. – Panna Granger kolejny raz dzisiejszego dnia musiała zamrugać parę razy swoimi oczami. Może jej się to po prostu śni? To jak zachowuje się w stosunku do niej Malfoy jest wprost absurdalne i nie powinno mieć w ogóle racji bytu. Ale skoro on zachowuje się jakby postradał zmysły to co jej szkodzi być dla niego miłą? Z tą myślą Hermiona opuściła salon i udała się do przedsionka, w którym znajdowała się garderoba mężczyzny. Nie była zbyt duża, ale wystarczająca, żeby zmieścić co najmniej dwadzieścia kurtek czy też płaszczy. Odwiesiła swoją odzież na jeden z wieszaków i powoli skierowała swoje kroki w kierunku salonu, w którym zostawiła Malfoy’a. Blondyna jednak w nim nie było, więc kasztanowłosa przeszła do kuchni, ale w niej również nie było śladu po gospodarzu. Wzruszyła ramionami i gdy miała usiąść na jednym z krzeseł do jej uszu doleciał szum wody. Kierowana dźwiękiem wyszła z kuchni i po chwili znalazła się w dużej łazience, na widok której aż oniemiała z wrażenia. Była urządzona równie gustownie co reszta mieszkania. Utrzymana w odcieniach szarości i czerni. W rogu stał pokaźnych rozmiarów oszklony prysznic, a po jej prawej stronie znajdowała się duża umywalka wmurowana w czarny granit. Nad nią wisiało równie duże lustro, a po jego bokach zostały umieszczone lampki, które tworzyły wokół niego jasną aureolę ze światła. Tak, z pewnością Malfoy nie wydał na to mieszkanie małych pieniędzy. Draco w tym czasie kończył napełniać umywalkę ciepłą wodą i delikatnie włożył do niej czarnego szczeniaka. Zwierzak przestraszył się pierwszego kontaktu z wodą i zaczął się wyrywać, ochlapując przy tym blondyna. Mężczyzna jednak pogłaskał psa po grzbiecie i brzuchu i przytulił na moment do swojej klatki piersiowej. Hermionie odebrało mowę z wrażenia na ten widok. Jeszcze nigdy nie widziała aż tak czułego Malfoy’a i z pewnością długo ten widok się nie powtórzy. Podeszła do niego i pomału zaczęła kierować jego dłonie ze szczeniakiem z powrotem w kierunku wody. Zwierzę tym razem nie zareagowało tak gwałtownie, ale nadal nie było oswojone z sytuacją i od czasu do czasu wciąż się wierciło. Panna Granger poczuła przyjemny dreszcz po dotknięciu dłoni mężczyzny. Draco z resztą również i nie krył faktu, że było to wyjątkowo przyjemne doznanie. Hermiona uśmiechnęła się do niego ciepło i zaczęła przemywać sierść szczeniaka, którego trzymał Malfoy.
            - Musisz to robić delikatnie i tak, żeby nie naleciało mu do ślepek. Jest mały i nie wie co to woda. W ten sposób. – Kobieta powoli i niemalże z namaszczeniem przesuwała swoją dłonią po sierści zwierzęcia, zahaczając co raz o palce blondyna. Draco przyglądał się temu z zaciekawieniem i obracał szczeniaka do odpowiedniej pozycji, aby dziewczyna mogła bez trudu go umyć. Gdy maluch był już czysty mężczyzna wyciągnął go z wody i położył na puchowym ręczniku, a następnie bardzo delikatnie zaczął go wycierać. Zwierzę skamlało od czasu do czasu, ale jego oczy były już szeroko otwarte i z wielkim zaciekawieniem przyglądał się poczynaniu dwójki ludzi. Malfoy uśmiechnął się szeroko i gdy skończył wycierać malucha wziął go na ręce i spojrzał w jego malutkie czarne ślepka. Na ustach Hermiony również mimo woli pojawił się szczery i ciepły uśmiech. Przyglądała się poczynaniom blondyna i własnym oczom nie mogła uwierzyć, że Malfoy z taką czułością obchodzi się z tym biednym zwierzęciem.
            - Lubi cię. To jakaś nowość. – Kasztanowłosa zaśmiała się cicho i pogłaskała szczeniaka po czarnym łepku. Jego sierść pod wpływem odbytej higieny błyszczała się w świetle lamp łazienkowych. Wyglądał wprost uroczo i kobieta nie mogła uwierzyć, że ktoś był na tyle pozbawiony serca, że porzucił go w worku na takim zimnie i to jeszcze na cmentarzu.
            - Ludzie jednak są okrutni. Nawet ty, Malfoy okazałeś mu większe serce niż jego właściciel. – Draco spojrzał z zaciekawieniem w bursztynowe oczy rozmówczyni i obdarzył ją delikatnym uśmiechem. Jego samoocena w tym momencie stała na najwyższym z możliwych poziomów.
            - Proszę, proszę. Czyli panna wszechwiedząca jednak uważa, że mam serce?
            - Przepełnione bezgraniczną miłością do samego siebie, ale tak, masz serce Malfoy.
            - Wzruszyłem się. – Blondyn teatralnie otarł oczy wierzchem dłoni i pociągnął nosem, jakby rzeczywiście miał się rozpłakać. Hermiona przewróciła swoimi oczami i skrzyżowała ręce na piersiach, wpatrując się z politowaniem z mężczyznę.
            - Trzeba go nakarmić i położyć w jakieś ciepłe miejsce. – Zwierzak spoglądał z zaciekawieniem raz na kobietę, raz na mężczyznę i mrugał swoimi ledwo otworzonymi oczkami. Były ciemne niczym gorzka czekolada i przywodziły blondynowi na myśl pannę Granger. Super, jeszcze ten mały wypłosz będzie mi przypominał o kujonicy hogwardzkiej… Malfoy przytaknął kasztanowłosej i udał się powolnym krokiem do kuchni, gdzie wyciągnął na blat kuchenny mleko i zaczął je podgrzewać. Hermiona usiadł na jednym z krzeseł i założyła nogę na nogę, a po chwili w jej rękach znalazł się mały piesek, wręczony przez Malfoy’a. Kobieta przewróciła go na grzbiet i zaczęła głaskać po brzuchu. Maluchowi widać podobały się poczynania kobiety, gdyż zamknął swoje oczy i wyciągał się w jej kierunku. Draco kolejny raz dzisiejszego dnia uśmiechnął się na ten widok.
            - Uważaj, bo się za bardzo przyzwyczaisz do niego Granger. – Jednak Hermiona w ogóle nie zwróciła na mężczyznę uwagi, a nadal była zajęta maluchem na swoich kolanach. Draco wywrócił swoimi szarymi oczami i przelał wystarczająco ciepłe mleko do wyczarowanej butelki dla dzieci ze smoczkiem. Podał ją Hermionie, która pomału zaczęła karmić nią szczeniaka. Maluch początkowo nie chciał jeść, ale w krótkim czasie oswoił się z gumową końcówką i ssał z niej ciepłe mleko. Mężczyzna usiadł na krześle obok panny Granger i przyglądał się jej poczynaniom. Kobieta naprawdę kochała wszystko co żywe i przez myśl mu nie chciało przejść, jak mocno przeżywała stratę syna. Po tym, co zobaczył nie był w stanie nawet w jednej tysięcznej wyobrazić sobie bólu kasztanowłosej, gdy na jej rękach umierało jedyne i ukochane dziecko. A on zachował się wobec niej jak skończona świnia pozbawiona wszelkich uczuć.
            - Przepraszam Granger. – Draco nie czuł przerażenia wypowiedzianymi słowami, a wręcz przeciwnie. Czuł jakby ulgę, że zdobył się na nie. Wiedział, że nie sprawi to, iż kasztanowłosa mu wybaczy jego ostatnie zachowanie, ale czuł potrzebę przeproszenia jej. Panna Granger natomiast spojrzała na mężczyznę zszokowanym wzrokiem i wprost zaniemówiła na dźwięk słów wypowiedzianych przez blondyna.
            - Że co proszę? Malfoy, czy ty aby na pewno dobrze się czujesz?
            - Znakomicie. I nie rżnij głupa, powiedziałem, że cię przepraszam. Przepraszam za moje zachowanie i za to, że ubliżałem ci z powodu śmierci Frederica. – Hermiona odwróciła swoją głowę, aby nie musieć patrzeć na Dracona. Było jej wtedy znacznie łatwiej, bo nie widziała żalu w jego oczach, do którego w ogóle nie była przyzwyczajona. Przymknęła lekko swoje oczy i niemalże od razu zamajaczył jej obraz małego dziecka, które kurczowo próbowało złapać oddech drgając na całym ciele, a ona nie mogła niczego zrobić poza zawołaniem pielęgniarki. Zamknęła mocniej oczy odstawiając plastikową butelkę na stół i głaszcząc szczeniaka po brzuchu. Te koszmary nawiedzały ją niemalże cały czas. Wciąż czuła ciężar ciała Frederica na swoich rękach. A przecież był taki maleńki i delikatny, wydawało się, że nie waży więcej niż piórko. Tymczasem po jego śmierci jego drobne ciałko przypominało tonowy głaz. Nawet teraz miała wrażenie, że jej dłonie zostają zmiażdżone przez ten ciężar. Kobieta otworzyła szeroko swoje oczy i odwróciła gwałtownie głowę w kierunku Malfoy’a, który teraz trzymał ją za ramię i wpatrywał się w jej przerażoną twarz. Poczuła jak jej dolna warga opada lekko w dół i zaczyna drżeć, podobnie jak ręce, w których wciąż trzymała czarnego szczeniaka.
            - Nigdy tego nie zrozumiesz Malfoy. Nigdy nie zrozumiesz jaką wartość może mieć ludzkie życie, a tym bardziej własnego dziecka. Nie oczekiwałam i nie oczekuję twojego współczucia, nigdy nie ośmieliłabym prosić cię o nie.
            - To nie jest współczucie Granger. Nie mam pojęcia jak się czułaś, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, ale to nie zmienia faktu, że zachowałem się wobec ciebie po prostu podle. – Draco starał się mówić to co siedziało mu w głowie. Nie mógł już dłużej znieść myśli o tym, że zranił Granger jeszcze bardziej niż w trakcie siedmiu lat szkoły. To, jak się wobec niej zachował w trakcie ich pierwszego spotkania po latach świadczyło jedynie o jego braku dojrzałości i zdolności do racjonalnego myślenia.  Nie przejmował się niczym, dla niego ta kobieta nie miała żadnej wartości, ale pod wpływem wydarzeń z ostatnich dni zrozumiał swoje postępowanie i fakt, że był po prostu skończonym skurwysynem. Nie mógł patrzeć w jej piękne bursztynowe oczy, które z sekundy na sekundę zaczęły napełniać się łzami. Czuł jak coś w nim pęka, jakby jego wewnętrzny egoista odchodził w odległe odmęty jego duszy. Wstał z zajmowanego miejsca, zabrał z kolan kasztanowłosej szczeniaka kładąc go na stole, a następnie podniósł ją i mocno przytulił, pozwalając jednocześnie na wybuch płaczu. Hermiona wtuliła się w niego mocząc jego koszulę i trzęsąc się na całym ciele. Spokojne kołysanie nią przez blondyna przy jednoczesnym głaskaniu po plecach pozwoliło jej nieco się uspokoić, ale nie na tyle, aby mogła oderwać się od niego. Z oczu wciąż leciały jej słone i duże krople łez. Draco nie rozumiał co go pchnęło do przytulenia dziewczyny. Owszem, czuł się wobec niej podle, ale to nie znaczyło, że musiał od razu wyskakiwać do niej z ramionami. Być może to wrodzona bezsilność przy płaczącej kobiecie? Nigdy nie potrafił się w takich sytuacjach zachować. Zazwyczaj stał z boku i czekał, aż napad płaczu po prostu minie. Nie było zbyt wiele takich okoliczności, może ze dwie czy trzy, ewentualnie cztery, ale nigdy nie zdarzyło mu się jeszcze przytulić żadnej kobiety, aby ją pocieszyć. To był pierwszy raz, tak jakby odruch wewnętrzny nim pokierował, bo wiedział, że to może pomóc uspokoić się kasztanowłosej. I rzeczywiście, drżenie zaczynało pomału ustawać, a Hermiona nie wylewała już hektolitrów łez na jego koszulę, a jedynie pojedyncze krople wychodziły spod jej powiek. Oddech jednak wciąż miała płytki i nierówny, a Draco zauważył, że dziewczyna tak samo jak on nie za bardzo ma ochotę wyswobodzić się z jego ramion. Całej tej sytuacji przyglądał się siedzący na stole mały piesek z utkwionymi w ich dwójkę czarnymi ślepkami i łepkiem skrzywionym delikatnie w prawą stronę. Blondyn uśmiechnął się do niego, jednak nadal nie wypuścił kobiety ze swoich objęć.
            - Widziałaś? Gapi się na nas. – Hermiona przekręciła się delikatnie w ramionach Malfoy’a i spojrzała na szczeniaka, pozwalając jednocześnie wypłynąć na jej usta ciepłemu uśmiechowi.
            - Jak chcesz go nazwać? – Panna Granger dopiero teraz uświadomiła sobie w jakiej niekomfortowej sytuacji się znalazła. Rozbeczała się przy Malfoy’u, który przytulił ją z niewiadomych przyczyn, a ona przykleiła się do niego niczym magnes do lodówki i nadal trwali w tej pozycji, która nie powinna nigdy mieć miejsca. Zakłopotana założyła kosmyk swoich włosów za ucho i odsunęła się od Dracona, który wydawał się być niepocieszony jej poczynaniami.
            - Zostanie z tobą, więc to zależy od ciebie. – Kasztanowłosa próbowała unikać przeszywającego ją wzroku blondyna, ale nie potrafiła uciec przed szarością jego tęczówek. Przyciągały ją i wabiły swoim nienaturalnym kolorem. Widziała w nich całą gamę emocji, o które nigdy w życiu nie posądziłaby Malfoy’a. A do tego były tak ciepłe, jakby w oczach miał płynne srebro, a nie hartowaną stal. Podobały jej się takie oczy u mężczyzny, a zwłaszcza u tego mężczyzny.
            - Czyli zdajesz się na moją inwencję twórczą Granger?
            - W zupełności. – Hermiona przytaknęła głową i obserwowała jak Malfoy bierze szczeniaka na ręce i wpatruje się w jego ciemne ślepka. Po chwili uśmiechnął się szeroko i przeniósł swoje oczy na twarz kasztanowłosej.
            - W takim razie nazwiemy cię Dulce. – Panna Granger nie kryła swojego zdziwienia wyborem Malfoy’a i musiała przyznać, że kompletnie nie wiedziała, skąd w jego głowie taki pomysł i przede wszystkim, co owa nazwa oznacza.
            - Jak? Dulce? – Draco zaśmiał się na dźwięk niepoprawnie wymówionego przez kobietę słowa.
            - Dulce. W hiszpańskim literę ,,c” wymawiasz poprzez delikatne syczenie, umieszczasz końcówkę języka między zębami nie przygryzając jej, tylko tak jakbyś chciała syczeć jak wąż.
            - Więc to po hiszpańsku? Co to znaczy?
            - Słodki. Ma takie śliczne ślepia, że jest po prostu słodki. Nic lepszego nie przyjdzie mi do głowy, wybacz Granger. – Hermiona uśmiechnęła się promiennie i podeszła bliżej do mężczyzny. Spodobało jej się imię wybrane przez blondyna, choć niezbyt chętnie musiała się do tego przyznać.
            - Dulce. Brzmi całkiem dobrze, mnie się podoba. – Panna Granger jeszcze raz spróbowała wymówić imię szczeniaka. Tym razem miała wrażenie, że poszło jej dużo lepiej, co stojący obok niej Malfoy skwitował serdecznym uśmiechem.
            - Teraz lepiej. Szybko się uczysz Granger.
            - Chyba cię to nie dziwi Malfoy? Ja wszystkiego szybko się uczę.
            - Ale języki nie są twoją mocną stroną. – Blondyn uśmiechnął się złośliwie, a kasztanowłosa zrobiła urażoną minę. Skrzyżowała swoje ręce na piersiach i wystawiła w stronę mężczyzny język. Draco uniósł sugestywnie brwi i zaśmiał się. Hermiona miała w sobie tyle gracji i wdzięku, że nawet jak pokazywała mu język wyglądała po prostu uroczo. Nagle w głowie blondyna odezwał się złośliwy głos: stajesz się sentymentalny, ona jest nic nie warta, nawet jeśli jest ładną dupą z twarzy. Malfoy starał się być głuchy na uwagi swojego wewnętrznego egoisty, ale jego głos obijał mu się o ściany głowy i zdawał się przybierać na sile. ,,Przemądrzała i impertynencka, po prostu szlama. Od kiedy zacząłeś lubować się w brudno krwistych?”. Mężczyzna miał ochotę krzyknąć, aby głos zamknął się, ale w ostatniej chwili ocknął się, że to wszystko dzieje się w jego głowie. Spojrzał w bursztynowe tęczówki kobiety i poczuł, że nie może wymówić ani jednego słowa. Przełknął z trudem ślinę, ale w niczym mu to nie pomogło. Hermiona tym czasem podeszła do niego nieco bliżej i pomachała mu ręką przed oczami.
            - Halo? Malfoy? Masz błąd systemu? – Jednak mężczyzna nie odpowiedział, a jedynie nadal wpatrywał się w nią z uporem maniaka. Miał ochotę rzucić się na nią tu i teraz, ale ostatkami sił powstrzymywał się przed tym, głównie z dwóch powodów. Pierwszy był taki, że jeśli to zrobi, to Granger rzuci w niego jakąś paskudną klątwą i zostanie pewnie wykastrowany. Drugi zaś to fakt, iż zabraniał mu tego jego kodeks moralny. Ta kobieta może i była piękna, ale stanowczo nie powinna mieć wstępu do jego życia. Przy niej działy się z nim dziwne rzeczy, takie, których zupełnie nie był w stanie zrozumieć, a co najgorsze w ogóle nie pasowały do jego osoby. Musi pozbyć się jej z głowy jak najszybciej, inaczej oszaleje pod wpływem nadmiernego pożądania. Ale jak ma o niej zapomnieć, jeśli ma tak cudowny uśmiech i na dodatek jej słodki konwaliowy zapach aż mąci mu w głowie?
            - Znowu to robisz Granger. – Hermiona spojrzała z niezrozumieniem na delikatnie uśmiechającego się blondyna.
            - Co znowu robię? – Malfoy przysunął się do niej jeszcze bliżej, tak że stykali się ze sobą niemal ciałami. Kasztanowłosa instynktownie zaczęła przeczuwać zagrożenie i odsunęła się od mężczyzny. Draco patrzył na nią tak jak podczas ich rozmowy na balkonie, a konkretnie na samym jej końcu. Miał ciepłe oczy, w których dało się dostrzec małe błyszczące punkty. I właśnie w tym tkwił problem. Pod wpływem tych punkcików kobieta czuła, że jej puls znacznie przyspiesza i temperatura jej ciała wzrasta o kilka stopni. Bała się tego uczucia, a jeszcze bardziej bała się tego, że do owego stanu doprowadza ją Malfoy.
            - Kokietujesz. – Mężczyzna mówił powoli, niemalże literował. Jego głos był niski i jakby zachrypnięty, a razem z przeszywającymi srebrnymi tęczówkami tworzył mieszankę wybuchową, która doprowadziła Hermionę do napadów duszności. Nie rozumiała co się z nią dzieje, ale zapragnęła włączyć się do tej dziwnej gry, którą zaczął blondyn.
            - Mam przestać? – Podeszła do niego nieco bliżej, ale Draco miał wrażenie jakby stała wiele mil od niego. Była jednocześnie tak blisko i tak daleko. Mógł ją do siebie przyciągnąć, mógł wbić się w jej słodkie malinowe wargi, a potem zaciągnąć do łóżka. Ale nie potrafił. Nie potrafił tego zrobić z tego faktu, iż wiedział, że zrani ją tym jeszcze bardziej niż jakby nazwał ją ,,szlamą”. A nie chciał jej krzywdzić kolejny raz. Jednak mimo wszystko wszedł w grę, którą zaczął, a którą przed chwilą podjęła kasztanowłosa.
            - Powiedziałbym, że tak.
            - To tryb przypuszczający. Szanowny panicz Malfoy nie jest czegoś pewny?
            - To raczej ty Granger nie jesteś pewna, czy chcesz przestać. – Draco patrzył na stojącą przed nim kobietę i nie mógł opanować perfidnego uśmieszku czającego się na jego ustach. W głębi duszy cieszył się, że udało mu się doprowadzić Granger do kompletnej dezorientacji, ale z drugiej wiedział, że będzie tego gorzko żałował, bo kasztanowłosa nie jest jak wszystkie jego dotychczasowe partnerki i nigdy nie wskoczy mu do łóżka. Choćby flirtował z nią w najbardziej romantyczny sposób na świecie ona nadal będzie uważała go za prymitywa. I to go w tym wszystkim najbardziej bolało.
            - Mogę przestać w każdej chwili. Pytanie tylko, czy ty tego na pewno chcesz.
            - Nie. – Hermiona uśmiechnęła się promiennie, ale za chwilę na jej twarzy pojawiło się przerażenie, bowiem stojący przy niej Malfoy zaczął przybliżać swoją twarz w jej kierunku. Była kompletnie zdezorientowana i zapragnęła uciec od niego jak najdalej. Nim zdążyła się dobrze zastanowić odsunęła się na bezpieczną odległość od mężczyzny, kręcąc przecząco głową. Draco spoglądał na nią z niezrozumieniem w oczach, ale gdy dostrzegł jej bladą twarz i oczy przepełnione strachem zrozumiał, że posunął się stanowczo za daleko.
            - Granger ja…
            - Nie. Po prostu nie. – W tym momencie ślad po kasztanowłosej zaginał, gdyż z trzaskiem teleportowała się prosto do domu Pansy i Harrego, zostawiając osłupiałego Malfoy’a na środku salonu ze szczeniakiem w rękach. Gdy znalazła się w pokoju gościnnym osunęła się pod ścianę i schowała twarz między kolanami. Jej ciało całe się trzęsło, a w gardle czuła narastającą gulę. Nim się zorientowała z jej piersi wydobył się głośny szloch, a po chwili rozryczała się na dobre. Objęła się ramionami i pozwoliła łzom skapywać na bluzkę, opierając jednocześnie głowę o ścianę za nią.
            Tymczasem Malfoy wciąż stał w miejscu, w którym zostawiła go Granger. Miał ochotę sam w siebie rzucić Avadą za swoje bezmyślne zachowanie. Próbował się tłumaczyć samczą naturą i instynktem, ale dokładnie wiedział, że są to bujdy na resorach. Owszem, pragnął tej kasztanowłosej dziewczyny, ale w życiu nie zrobiłby czegoś wbrew jej woli. Choć zdał sobie z tego sprawę dopiero, gdy w jej bursztynowych oczach dostrzegł przerażenie i ból. Posunął się za daleko, stanowczo za daleko. Przekroczył niewidzialną linię, do której nie powinien nigdy dojść. Nie rozumiał od kiedy ta uparta kobieta zaczęła mieć dla niego jakieś znaczenie. Nie mówił o uczuciu, to nie miało racji bytu między nimi, ale nie była mu już do końca obojętna. Przejmował się jej reakcjami, tym co powie, jak się poczuje, a najbardziej nie chciał doprowadzić jej do płaczu, ani tym bardziej sprawić by cierpiała. Pogratulować Draconie Malfoy’u. Oczy pełne łez i zniknięcie bez słowa wyjaśnienia zapewne świadczyły o jej bezgranicznej radości i szczęściu. A jednak skrzywdził ją. Zranił jeszcze bardziej niż wtedy, gdy nazywał ją szlamą. Draco wzdrygnął się na myśl o ostatnim słowie. Zachowywał się wobec niej jak gówniarz, a już dawno przestali być dziećmi. Granger okazała się być ponad to, pokazała, że wydoroślała i nie zamierza się z nim wyzywać, a on cofnął się w rozwoju i powrócił do bycia krnąbrnym nastolatkiem rzucającym ,,szlamami” na prawo i lewo. Tak, zaiste bardzo dojrzałe. Jednak dzisiaj przeszedł samego siebie. Wystarczającym szokiem było to, że ją przytulił, a on musiał jeszcze bardziej się pogrążyć. Pragnienie przysłoniło mu racjonalne myślenie, jeśli go w ogóle nie odebrało. Jak mógł twierdzić, że po krótkim i zapewne nieświadomym z jej strony flircie od tak da mu się pocałować, a następnie zaciągnąć do łóżka? Granger nie jest pierwszą lepszą kobietą spotkaną na drodze, aby mógł tak o niej myśleć. Co gorsza, ona nigdy nie zaufa mu na tyle, żeby móc pozwolić mu na coś więcej. Z resztą oni inaczej interpretowali to ,,coś więcej”. Dla niego była to niezobowiązująca znajomość oparta w większości na seksie i nie ingerowaniu w swoje życie prywatne. Dla kasztanowłosej oznaczało to wspólne życie, dom, w przyszłości rodzinę, czyli coś, od czego on tak bardzo chciał uciec. Od początku bał się takiego obrazka, że pierwszą połowę życia zatruwają ci starzy, a drugą żona i dziecko. On chciał wolności, ona stabilizacji. Dwie zupełnie niespójne rzeczy, których nie da się w żaden sposób pogodzić. Pozostawała również kwestia uczuciowości kobiety. Bo czy po straceniu dziecka będzie kiedykolwiek gotowa na kolejny związek? Draco szczerze w to wątpił. A przynajmniej miał pewność, że nie zaufa żadnemu mężczyźnie zbyt szybko. Będzie się bała zranienia i przede wszystkim tego, że powtórzy się najgorszy koszmar, jaki jej dane było do tej pory przeżyć. Ale mimo tego wszystkiego chciał być przy niej. Chciał móc patrzeć w jej piękne bursztynowe tęczówki. Jak się do niego śmieją, jak ciskają w niego gromami, jak zapełniają się łzami, chciał móc oglądać je zawsze. Bez ich cudownej barwy świat tracił na wartości. Pragnął widzieć jej delikatną twarz, jej uśmiech, jej mały i lekko zadarty nosek, chciał oglądać ją codziennie, nawet gdyby nie mógł jej nigdy w życiu dotknąć. Wystarczyło bycie przy niej, a to w tym momencie było dla niego największą nagrodą. Niestety on jak zwykle musiał wszystko spartolić. Nie mógł się oprzeć przed dotknięciem jej cudownych malinowych warg. Chciał je poczuć, dowiedzieć się, czy są tak słodkie i miękkie jak mu się wydawały. Ale w tej natarczywości i troszczeniu się o samego siebie nie zauważył, jak bardzo skrzywdził tę kobietę. Bała się go i widział to w jej oczach. Była przerażona tym co chciał zrobić. Dlatego uciekła przed nim, przed wszystkim, co chciał dzisiejszego wieczoru zrobić. Uciekła przed bólem, który nie odstępował jej na krok przed ostatnie dwa lata, a który on chciał jej ponownie zaserwować. Czy można być jeszcze większym skurwysynem?
            Z rozmyślań wyrwało Dracona skomlenie małego czarnego psiaka, którego wciąż trzymał na rękach. Spojrzał na niego i w jego ciemne ślepka, które pomału zaczęły opadać w dół. Maluch musiał być zmęczony, ale miał w sobie na tyle siły, aby skomleć po cichu na jego rękach. Gdy spojrzał w jego oczy czuł jak żołądek zaczyna mu się skręcać z bólu, a do gardła podchodzi olbrzymich rozmiarów gula. Tak bardzo ich ciemny kolor przypominał mu o Granger, że czuł się jeszcze podlej niż do tej pory.
            - Będzie z tobą więcej kłopotów niż by się wydawało. – Maluch ziewnął i zaczął się przytulać do piersi swojego nowego pana. Na usta Dracona wypłynął niewymuszony uśmiech. Gdy szczenię się w niego wtuliło miał wrażenie jakby sama kasztanowłosa znajdowała się w jego ramionach. To było przyjemne uczucie i nawet on nie potrafił temu zaprzeczyć. Zaniósł malca do swojej sypialni i położył na swoim ulubionym fotelu, kładąc na nim wcześniej koc. Zwierzę okręciło się jeszcze wokół własnej osi, a po chwili usnęło zwinięte w kłębek. Malfoy wpatrywał się w tę scenę i nie mógł opanować uśmiechu szczęścia. Znalezienie tego malca było najlepszą rzeczą, jaka mogła mu się przytrafić. Z jednej strony będzie mu przypominał o Granger i znacznie trudniej przyjdzie mu o niej zapomnieć, ale z drugiej będzie miał świadomość, że cząstka kasztanowłosej jest cały czas przy nim. Pytanie tylko, czy nie zwariuje z braku posiadania czegoś, a raczej kogoś, kogo tak bardzo pragnie? I czy nie posunie się zbyt daleko, aby to osiągnąć?

* * * * *

            Obudziło go skomlenie przeplatane na zmianę z czymś na kształt szczekania. Draco obrócił się na plecy i zapalił listwę lampek ledowych umieszczoną nad łóżkiem. Przetarł zaspane oczy i próbował zlokalizować źródło nieznośnych hałasów. Pokój był pusty, okno zamknięte, a na fotelu nie było zostawionego tam przed paroma godzinami Dulce. Zaraz, jak to nie było Dulce? Draco już miał wyskoczyć łóżka, aby przeszukać wszystkie możliwe zakamarki w sypialni, ale gdy tylko odsunął kołdrę jego oczom ukazał się czarny piesek  z wysoko uniesioną pupą i wesoło merdający ogonkiem. Blondyn zaśmiał się cicho i pogłaskał zwierzaka po grzbiecie. Maluch po chwili odwrócił się i chwytał łapkami za jego dłoń, próbując jednocześnie ją przygryzać. Malfoy nie potrafił powstrzymać ciepłego uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Naprawdę lubił tego urwisa i się do niego przywiązał.
            - Wszystko wszystkim, ale w jednym łóżku to my spać nie będziemy. – Zwierzę szczeknęło niezbyt głośno i wgramoliło się koślawo na kolana swojego pana. Draco wziął malucha na ręce i wstał z łóżka, aby ponownie ułożyć go na fotelu, gdzie miał przygotowane miejsce do spania. Szczenię było niepocieszone i ciemnymi ślepiami wpatrywało się w Dracona, próbując wymusić na nim zmianę zdania.
            - Dulce to jest twoje miejsce, a tam jest moje. Razem spać nie będziemy, nawet nie ma takiej opcji. – Zwierzę położyło swój łepek na łapkach zwijając się ponownie w kłębek, ale nadal wpatrywało się w swojego właściciela z niemą prośbą w oczach. Draco pogłaskał psa po grzbiecie i wrócił do łóżka, przykrywając się do połowy kołdrą. Od tego momentu nie mógł zasnąć. Dręczyły go wyrzuty sumienia odnośnie swojego zachowania w stosunku do panny Granger. Wiedział, że ją skrzywdził posuwając się stanowczo za daleko. To co wydarzyło się przed paroma godzinami nie powinno mieć nigdy miejsca. Ta kobieta nie miała prawa znaczyć dla niego więcej niż wszystkie dotychczasowe panny w jego życiorysie. Tylko, że ona nie była ani trochę do nich podobna. Wyróżniało ją wszystko, od wyglądu po zachowanie. I co najważniejsze, jej nie potrafił po prostu przelecieć. Wiedział, jak wiele bólu by jej tym sprawił. Powinien dziękować Granger za jej opamiętanie, bo gdyby ją pocałował, a co gorsza doszłoby do innych rzeczy, nie byłby w stanie spojrzeć sobie samemu w oczy. Tylko to nie było opamiętanie, to było jawne przerażenie, którego nie zapomni w jej oczach. Strach malujący się na jej twarzy był jeszcze gorszy od cierpienia. Zdał sobie sprawę, że nawet Granger liczyła na odrobinę wyrozumiałości z jego strony, a tymczasem on dał jej dowody na to, aby myślała, że jest skończonym zwyrodnialcem, który chce ją po prostu zaliczyć. Po dzisiejszych wydarzeniach do Dracona zaczęły dochodzić niepokojące fakty. Po pierwsze, zaprzepaścił szansę na stworzenie nici porozumienia z ta upartą Gryfonką. Po drugie, od teraz już zawsze będzie miała o nim opinię mężczyzny, który wykorzysta każdą chwilę słabości u kobiety, aby zaciągnąć ją do łóżka. A po trzecie, już nigdy nie pozwoli mu się dotknąć, odezwać z resztą też nie.
            Blondyn leżał z rękami za głową wpatrując się uporczywie w sufit, jakby szukał na nim odpowiedzi na nurtujące go pytania. Poczuł nagle lekki, prawie niewyczuwalny ciężar na kołdrze, który systematycznie przesuwał się coraz wyżej. Spojrzał w stronę fotela, ale nie dostrzegł na nim najmniejszego śladu po szczeniaku. Jego uwagę odwróciło delikatne ocieranie się zwierzęcia o jego bok. Maluch szukał sobie miejsca w pościeli, a gdy spostrzegł, że jego pan mu się przygląda natychmiast zaprzestał swoich poczynań i zaczął wesoło merdać ogonkiem. Draco spoglądał w jego ciemne ślepka i czuł, jakby ktoś wbijał mu bolesne szpilki w całe ciało. W tych czekoladowych oczach widział postać kasztanowłosej dziewczyny, którą potraktował dzisiejszego wieczoru jak damę do towarzystwa na jedną noc. Jeśli kolejny raz wyrzuci tego małego i bogu ducha winnego szczeniaka na ten fotel, to nie zmruży oka w trakcie tej nocy. Z tą myślą przesunął się nieco, aby zwierzę miało więcej miejsca i pogłaskał go po grzbiecie, uśmiechając się delikatnie.
            - A mówiłem, że będą z tobą same kłopoty. – Dulce ziewnął jeszcze na tyle szeroko na ile pozwalał mu jego mały pyszczek i ułożył się obok Dracona. Blondyn przyglądał mu się jeszcze przez moment, po czym zgasił światła i zamknął oczy, licząc na szybkie zaśnięcie. Po chwili spał jak niemowlę z czarnym szczeniakiem wtulonym w jego rękę.

* * * * *

            Hermionę obudziło ciche pukanie w drzwi do pokoju, w którym spała. W ciągu całej nocy nie położyła się do łóżka. Gdy jej ciałem przestał targać szloch zasnęła pod ścianą z podkurczonymi kolanami i obejmując się rękami, jakby próbowała się przed czymś bronić. Bolał ją cały kręgosłup, a wszystkie mięśnie miała zesztywniałe. Do tego było jej przeraźliwie zimno, jakby przez całą noc w pokoju były otwarte na oścież okna. Pukanie ponowiło się, a po chwili ujrzała czarna czuprynę Harrego, który zaglądał do niej do pokoju. Próbowała uśmiechnąć się do niego, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie wyglądało to ani trochę szczerze.
            - Dzień dobry, Hermiono. Przyszedłem zapytać czy zjesz z nami śniadanie?
            - Dzień dobry, Harry. Oczywiście, zaraz do was przyjdę. – Kasztanowłosa mówiła cicho i słychać było jej zachrypnięty głos. Harremu nie spodobało się to za bardzo i podszedł do przyjaciółki, a następnie usiadł obok niej pod ścianą. Hermiona zapragnęła pozbyć się go stąd za wszelką cenę. Nie chciała, aby mężczyzna prowadził na niej przesłuchanie odnośnie jej zachowania. Nie miała w sobie na tyle siły, aby opowiedzieć mu o wszystkim i nie reagować zbyt emocjonalnie.
            - Coś się stało? Jesteś blada i masz podpuchnięte oczy. – Panna Granger pokręciła przecząco głową i sięgnęła dłonią do zbolałego karku chcąc go rozmasować. Nie chciała okłamywać przyjaciela, ale w tym momencie tak było po prostu lepiej. I dla niej, i dla niego. Jednak Harry był zbyt dobrym obserwatorem, aby nie widzieć, że kasztanowłosa chce go zbyć.
            - Może się przeziębiłaś? Masz dreszcze. – Hermiona nawet nie zauważyła, że zaczęła się trząść. Chciała móc powiedzieć, że to od zimna i zbyt długim przebywaniu w jednej pozycji, ale prawda była taka, że miała ochotę znowu się rozpłakać jak małe dziecko. Harry przyłożył jej rękę do czoła, a kasztanowłosa gwałtownie się od niego odsunęła, jakby jego dotyk ją parzył. Mężczyzna patrzył na nią z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy, a Hermiona kurczowo próbowała złapać oddech. Czarnowłosy dostrzegł w jej oczach przerażenie. Być może wieczorem wydarzyło się coś, o czym jego przyjaciółka boi się mu powiedzieć. W głowie jego myśli pisały najczarniejsze scenariusze, w które nie chciał uwierzyć.
            - Miona, co z tobą jest?
            - Nie dotykaj mnie Harry. Proszę, nie dotykaj mnie. – Kasztanowłosa schowała twarz w dłoniach i pozwoliła łzom wydostać się z jej oczu. Harry czuł się jak w potrzasku. Nie wiedział, co ma zrobić, o co pytać, ani czy w ogóle powinien ją o coś pytać. Dziewczyna była kłębkiem nerwów, bała się jego dotyku, choć wiedziała, że nigdy w życiu nie zrobiłby jej żadnej krzywdy. Harry postanowił zaryzykować. Przysunął się nieco bliżej przyjaciółki i dotknął jej ramienia. Kobieta zareagowała natychmiastowo – wymierzyła mu siarczysty policzek. Gdy pierwszy szok minął mężczyzna dostrzegł w jej bursztynowych oczach jawny lęk.
            - Przepraszam Harry, ja nie... nie chciałam tego zrobić. Przepraszam cię.
            - Spokojnie Hermiono. Powiesz mi, co się stało? Ktoś zrobił ci krzywdę? – Panna Granger patrzyła się w oczy przyjaciela i nie mogła opanować łez, które wydostawały jej się z oczu. Jedyne co mogła w tym momencie zrobić to objąć się rękami, jakby próbowała się przed czymś bronić.
            - Zostaw mnie Harry, proszę. Chcę być sama.
            - Chcesz, ale nie możesz. Miona, co się dzieje? Przecież ja nie zrobię ci żadnej krzywdy. – Hermiona spojrzała na przyjaciela i dostrzegła na jego twarzy troskę. Nie rozumiała swojego zachowania. Przecież to Harry, on nigdy nie posunąłby się do tego, co wczoraj chciał zrobić Malfoy. Na samo wspomnienie blondyna jej ciałem ponownie zaczęły targać dreszcze. Wtuliła się w Harrego jak mała dziewczynka i pozwoliła łzom moczyć jego koszulę. Czuła dotyk przyjaciela na swoich plecach i jego spokojny głos przy uchu.
            - Ciii.. Będzie dobrze. Już Miona, spokojnie. Uspokój się. Będzie dobrze. – Harry powtarzał zdania jak jakąś litanię. Nic nie będzie dobrze. Nie mogło. Nie po tym, co miało się wydarzyć wczorajszego wieczoru.
            - Nie Harry, nic nie będzie dobrze. – Czarnowłosy uniósł delikatnie podbródek przyjaciółki i dostrzegł ból w jej oczach. Ewidentnie się czegoś bała i była przerażona niczym zwierzę, które ucieka przed lufą myśliwego. Mężczyzna wiedział, że przyjaciółka jest uparta, ale jej konsekwentność połączona ze strachem oznaczała jedynie, że nie powie mu o niczym. Choćby błagał ją na kolanach ona tego nie zrobi. To było coś, o czym nie potrafiła mu powiedzieć. Została mu ostatnia deska ratunku – legilimencja. Harry wtargnął do umysłu przyjaciółki i przeszukiwał jej wspomnienia, zagłębiając się w jej emocje. Tyle, ile było w nich cierpienia nie widział jeszcze nigdy w swoim życiu. W końcu natknął się na to, czego nieświadomie szukał. Widział cmentarz, grób, ciemność, a po chwili dostrzegł… Malfoy’a. Mężczyzna czuł, jak zaczyna narastać w nim wściekłość, ale dalej siedział we wspomnieniach kasztanowłosej. To co widział przechodziło jego najśmielsze oczekiwania. Znalezienie jakiegoś szczeniaka, kąpiel i karmienie go w domu Malfoy’a. Wtedy emocje dziewczyny były wolne od bólu. Czuł wyraźnie jak bardzo była szczęśliwa i jak bardzo w tym krótkim czasie przywiązała się do zwierzęcia. Ale najdziwniejsze było to jak Malfoy na nią patrzył. To był wzrok wolny od nienawiści i pogardy. Czuł ciepło, które rozlewało się w tamtym momencie po ciele przyjaciółki. Nagle obrazy zaczęły się zmieniać, widział śmiejącą się Hermionę, uśmiechniętego Malfoy’a, a potem zobaczył coś, co było jak kubeł zimnej wody na głowę. Flirt. Jawny flirt między tą dwójką, a najbardziej ze strony blondyna. Gdy zobaczył, jak arystokrata podchodzi coraz bliżej jego przyjaciółki i nachyla się jednoznacznie w jej kierunku poczuł jednocześnie natychmiastową zmianę uczuć kasztanowłosej. Radość została zastąpiona paniką i lękiem, a później czuł głęboki ból. W tym momencie Harry wyszedł z umysłu kobiety i oparł bezsilnie głowę o ścianę. Nie chciał patrzeć na to, co wydarzyło się między tą dwójką, nie mógł. Jego umysł przewidywał najgorsze, co mogło być jednocześnie wytłumaczeniem zachowania przyjaciółki. Przerażenie, lęk, dreszcze, zamykanie się w sobie, strach przed jakimkolwiek dotykiem. Wszystko to było jak elementy układanki, która ułożyła mu się w jedną spójną całość. Hermiona tymczasem wpatrywała się w niego swoimi bursztynowymi oczami, w których nadal widział strach.
            - Zabiję sukinsyna. – Mężczyzna zerwał się spod ściany i popędził w kierunku przedsionka, gdzie wisiała jego kurtka. Kasztanowłosa natychmiast ruszyła za nim.
            - Harry! – Jednak czarnowłosy jej nie słuchał. Ubierał w pośpiechu kurtkę i buty, a po chwili z kuchni wyszła Pansy z małą Lilly uwieszoną na jej szyi.
            - Harry? Co się dzieje? – Pani Potter nie rozumiała całej sytuacji, ale widząc roztrzęsioną Hermionę podejrzewała, że zachowanie jej męża miało z nią jakiś związek.
            - Zabiję tego skurwiela.
            - Harry! – Pansy i Hermiona nie zdążyły jednak zatrzymać mężczyzny, gdyż zniknął z ich pola widzenia, teleportując się w tylko sobie znany punkt. Kasztanowłosa w duchu modliła się, aby przyjaciel nie poszedł w miejsce, o którym myślała. Spojrzała na Pan i osunęła się na drżących nogach pod ścianę.

16 komentarzy:

  1. Kocham! <3
    Tak słodko, uroczo, pozytywnie, że aż się chyba rozpłynę z tego cukru. I przez Ciebie Malfoy zmienił się w Draco... Ech... Niestety taka kolej rzeczy. I zanim popadnę w słowotok, to mam nadzieję, że wszystkie egzaminy pójdą Ci śpiewająco! Brr... Za dużo lukru...
    A! Zapomniałabym o Harrym! Jego reakcja mnie powaliła. Teraz pytanie: jak się wytłumaczy Mal... Draco?
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Już myślałam, że między Herm i Draco coś się wydarzy, ale się pomyliłam. Nie spodziewałam się reakcji Hermiony, jak i Harry'ego. Oby tylko Wybraniec nie zrobił nic złego Malfoyowi! A poza tym, to uwielbiam Dulce'a, jest taki, jak jego imię... słodki! *u* Poczekam tyle, ile będzie trzeba na kolejny rozdział, bo warto ;D Nie zmienia to faktu, że umieram z ciekawości, co będzie dalej.

    Życzę weny i czasu,
    Qeiko

    dramione-i-think-i-love-you.blogspot.com

    P.S. Jestem pewna, że maturę zdasz śpiewająco! Połamania mózgu życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pisz juz więcej coś typ. "Hermiona tys raz za mrugała oczami bo nie mogła uwierzyć, że Malfoy powiedział jej komplement" albo Hermiona, która nagle wytyka Malfoyowi, że jeszcze się pobrudzi szlamem. To głupie, po co robić z niczego problemy....
    Tak poza tym nie zrozumiałam co takiego Malfoy zrobił. No i czemu ona non stop płacze. Ja wiem, że niby dużo przeszła i nadal pozbierać się nie może ale to spowodu syna płacze a nie innych rzeczy... to bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem specjalistą w dziedzinie psychologii, ale wiem, jak boli strata kogoś, na kim bardzo zależy. Może nie z autopsji, ale parę razy z miałam styczność z ludźmi, którym życie odebrało najważniejszą dla nich osobę. Płacz to wtedy swoistego rodzaju obrona, a wszystko na dobrą sprawę przypomina o stracie, chociaż nie powinno. Hermiona wciąż płacze, bo chociaż pogodziła się ze stratą dziecka, to boi się kontaktów z mężczyznami, nie chce przechodzić ponownie przez miłość, ciążę, bo obawia się kolejnej utraty i wie, że tego by nie przeżyła drugi raz. Mruganie to objaw zdziwienia, mam w takim razie pisać, że Hermionie opadła szczęka aż do podłogi i oczy wyszły jej na wierzch jak u gumowej, ściskanej zabawki? Wytykają sobie takie błahe rzeczy i często zachowują się jak dzieci, bo oboje bronią się przed uczuciami, a w szczególności uczuciami, które żywią do siebie nawzajem. Myślałam, że z gestów i mowy ciała, które opisałam można bez problemu wyczytać, że Malfoy chciał Hermionę pocałować. Jeśli nie jest to czytelne, to mam nadzieję, że po mojej odpowiedzi stało się to bardziej widoczne.

      Pozdrawiam,
      Realistka

      Usuń
    2. A ja zgadzam się z anonimem... Kobieta, która boi się kontaktów z mężczyznami,nie pozwala im się przytulać ani dotykać, nie próbuje z nimi flirtować nawet w ramach żartów, nie uśmiecha się do nich, unika męskich spojrzeń...nie udaje się do ich mieszkań nawet pod pretekstem zajmowania się psem...
      Reakcja Hermiony na zachowanie Draco jest przesadzona (tak zazwyczaj reagują ofiary gwałtu)... Zresztą cała ta sytuacja została niezwykle wyolbrzymiona... Wystarczyłoby, żeby Hermiona odsunęła się kiedy Malfoy próbował ją pocałować i powiedziała, że musi już wracać do domu... Natomiast Draco powinien raczej zastanawiać się dlaczego w ogóle chciał pocałować Hermionę, a nie roztrząsać jej reakcję...
      K.

      Usuń
    3. Po pierwsze, nie napisałam, że nie zgadzam się z opinią anonima. Może język nie jest wyszukany, ale jest to jak najbardziej krytyka konstruktywna, a na takiej zależy mi najbardziej, gdyż daje autorowi możliwość weryfikacji własnych błędów i poprawy ich w następnych tekstach.
      Po drugie, zgadzam się z tym, że sytuacja jest dosyć naciągana i mocno wyolbrzymiona. Jednak jej wytłumaczenie znajdzie się dopiero w kolejnym rozdziale. Pisałam, że Hermiona boi się mężczyzn. Być może źle dobrałam słowa. Boi się tego, co jej kojarzy się z mężczyzną- dom, rodzina, miłość. Nie chce przechodzić przez to jeszcze raz, bo żyje w obawie przed zakończeniem, które ją spotkało.
      Ostatnią sprawą jest sam Malfoy. Niestety jego myśli to często moje myśli-nie zastanawia się nad sobą, ale nad drugą osobą w pierwszym momencie. O tym, dlaczego chciał pocałować Hermionę również będzie można się dowiedzieć za tydzień.
      Jak widać wszystko rozjaśni przyszły rozdział. Z góry przepraszam, że tak wyszło, ale nie chciałam ładować wszystkiego do jednej notki. Być może był to błąd, ale taka już specyfika tego opowiadania, że większość spraw jest omawiana w kolejnych rozdziałach.

      Zapraszam zatem za tydzień i mam nadzieję, że pozostawicie po sobie komentarz, bo powyższe są jak najbardziej pomocne z perspektywy autora.

      Usuń
    4. Napisałaś, że Hermiona tak histerycznie zareagowała na próbę pocałunku Draco, dlatego, że boi się tego co kojarzy jej się z mężczyzną, czyli domu, rodziny, miłości. Wybacz, ale to wyjaśnienie nie do końca mnie przekonuje... Wynika z niego bowiem, że Hermiona postrzega Malfoya jako mężczyznę, z którym mogłaby stworzyć związek... Biorąc pod uwagę ich dotychczasową relację to wydaje się trochę dziwne...Na tym etapie ich znajomości Malfoy powinien być chyba ostatnią osobą, która kojarzy się Hermionie z domem,rodziną i miłością.
      K.

      Usuń
    5. Malfoy to jednak nadal mężczyzna. To, że się kogoś nie znosi wcale nie znaczy, że nie obawia się go jako osobnika ogólnego. Wiem, że brzmi dziwnie, ale już tłumaczę. Hermiona nie postrzega Dracona jako mężczyzny, z którym można stworzyć związek, nie myśli o nim jak o potencjalnym kandydacie na męża, jednak zachowanie Malfoya przypomniało jej o początkach zawierania związku-flirt, dotyk, spojrzenia itp. To z kolei jej kojarzy się z czułością i miłością, co ma przełożenie na ślub i rodzinę. Nie chodziło o wygląd fizyczny, bo pod tym względem Malfoy z pewnością nie kojarzy się Hermionie z domem i rodziną, ale o czynniki zewnętrzne, takie właśnie jak dotyk czy też nieszczęsny pocałunek. Nie wiem, czy takie wyjaśnienie jest do końca jasne, mnie samej ciężko się to objaśniało, a co dopiero wymagać, żeby zrozumiał to ktoś, kto nie siedzi w mojej głowie i nie zna koncepcji dalszej części historii.

      Usuń
  4. *.* Fantastyczny rozdział! Chyba podoba mi się najbardziej z całego opowiadania. Cieszę się, że za niedługo kolejny tylko szkoda, że będzie później przerwa ;( Matura jest jednak ważniejsza i myślę, że większość to zrozumie :) Pozdrawiam i powodzenia w nauce! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko dwa miesiące, jakoś sobie poradzisz bez kilku notek ;) Jeśli usiądę do komputera na dłużej niż 5 minut to odpowiem na Twoje pytania z Libster, ale nic nie obiecuję :)

      Pozdrawiam,
      Realistka

      Usuń
  5. Merlinie Malfoy, czemu ty nie myślisz? Nie no ja nie wierzę, wszystko szło naprawdę nieźle, a ten w gorącej wodzie kąpany gad wyjeżdża z czymś takim. Przegiął i to na maksa. Jedna normalna rozmowa jeszcze nie znaczy, że Hermiona wpadnie mu w ramiona. Będzie się teraz musiał nasz Draco nieźle postarać, żeby jakoś to naprostować, o ile rzecz jasna nie zginie z rąk Harry'ego, bo to, że mu się dostanie jest bardziej niż pewne. A tak już o całym rozdziale to bardzo mi się podoba. Idealnie ukazałaś punkt widzenia Hermiony i to, co się z nią dzieje. Nie dziwi mnie, że zachowuje się tak, a nie inaczej. Tak na dobą sprawę dopiero, co wróciła do żywych po dwóch latach wegetacji, a teraz na jej głowę spada tyle problemów, mimo iż jeszcze nie uporała się ze starymi. Musi jej być naprawdę ciężko, choć mam nadzieję, że da sobie radę. Musi gdzieś tam znaleźć w sobie na to siłę. Ja w nią wierzę, podobnie jak w Malfoya :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Na Merluna świetny! Miedzy Hermioną a Draco jest coraz lepiej tylka ta sytuacja pod koniec... Mam nadzieje że Harry nic nie zrobi Malfoy'owi. Czekam na next a potem do czerwca ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award.
    Mam nadzieję, że bierzesz udział i odpowiesz na pytania, a jeśli nie, to proszę, napisz mi o tym tutaj:
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mam zadnych zastżerzeń co do rozdziału moim zdaniej jest moim ulubionym <3 !

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę zrobiło mi się szkoda Draco... pierwszy raz nie chciał źle a szykuje się niezłe "zamieszanie" z Harrym w roli glownej xd
    Nie chcialabym byc w jego skorze xD

    OdpowiedzUsuń